Lipiec 2014 roku nauczył nas cieszyć się z drobnych rzeczy. Znaleźli się optymiści zapewniający, że nie jest tak zimno, bo na Mazurach było raz 14 stopni i dwóch panów chodziło w krótkim rękawku. Inni przysięgają, że w Łebie przez dwie i pół godziny świeciło słońce. Publicyści i komentatorzy rozpływają się nad optymizmem, który zalał Polskę. Wszyscy są zgodni, że to zasługa nowej pani prezydent Jolanty Rutowicz.

Reklama

A wszystko zaczęło się pięć lat wcześniej od żartu jednego z felietonistów i 9 procent w sondażach dla celebrytki. Jola miała więcej wyborców niż Ziobro, Olechowski czy Pawlak. Kryzys gospodarczy okazał się poważniejszy, niż wszyscy myśleli, i na pół roku przed wyborami Donald Tusk zrozumiał, że z sześcioprocentowym poparciem nie zwycięży, więc ogłosił, że nie kandyduje. Zaroiło się od pretendentów: anachroniczny, XIX-wieczny pater familiae Bronisław Komorowski bardzo się starał, ale w sondażach za nic nie chciało mu skoczyć. Zapłakany niczym posłanka Sawicka ogłosił, że wycofuje się z polityki i otwiera solarium.

Januszowi P. nie zaszkodziły doniesienia o majątku na Kajmanach, Guam i Wolinie, ale skompromitowały go zrobione przez paparazzi zdjęcia w różowych majtkach. Pogrążyło go zwłaszcza to, że były to barchany. Kandydatka ostatniej szansy Platformy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, powtórzyła swój wynik sprzed piętnastu lat – 3 procent. Nie pomógł jej nadany przez tabloidy przydomek „Wodolot” nawiązujący do obietnic z kampanii samorządowej 2006 roku, że warszawiacy po Wiśle pływać będą wodolotami. Andrzej Olechowski zaspał na obie debaty ra diowe i na nic zdały się protesty jego sztabu, że 13.00 to za wcześnie.

Tymczasem pierwsze dwa miejsca w sondażach zajmowały dwie Jolanty. Obie zdecydowały się wystartować. Kwaśniewską popierała lewica, bezy oraz arcybiskup Życiński oburzony tym, że Jola Rutowicz wystąpiła w Radiu Maryja oraz obwołana została kandydatką prawicy. Joli nie zaszkodziły ani plotki o romansie z odchudzonym o 30 kilogramów Jarosławem Kaczyńskim ani zrobione im zdjęcia z wakacyjnych przejażdżek na quadzie w Juracie. Fotka, na której Jola smaruje Jarosławowi tors olejkiem, pojawiła się dopiero w drugiej turze i była reakcją na zdjęcia konkurencyjnego tabloidu pokazujące, że Kwaśniewska ma sztuczną szczękę.

Reklama

Minimalne zwycięstwo Rutowicz zdemolowało scenę polityczną i całkowicie odmieniło oblicze Polski, której eksportowym hitem stały się tipsy. Droższe od chińskich, ale poparte światową kampanią reklamową. Liberalne reformy ministra finansów Mirosława Barszcza (wybranego na stanowisko ze względu na ulubioną zupę Joli) uczyniły z nas europejskiego tygrysa, a intuicję Rutowicz zaczęto na świecie porównywać z talentami Reagana. Nic więc dziwnego, że nawet Francja oficjalnie spytała, czy mogłaby siedzieć cicho i przyłączyć się do strefy złotego.

I pomyśleć, że wszystko to mogłoby się nie wydarzyć, gdyby nie jeden sondaż.