Przecież, z wyjątkiem ludzi bardzo młodych, to, że jesteśmy starsi, nie powinno nas specjalnie cieszyć. Spojrzenie na miniony rok także rzadko sprawia wiele satysfakcji, tej prywatnej, z własnych zachowań i osiągnięć, bo o publicznej nawet szkoda gadać. I wreszcie, dlaczego się cieszyć, że przyjdzie nowy rok? Tylko cymbał sądzi, że są najmniejsze bodaj powody, by rok, który przyjdzie, był lepszy od tego, który minął. W takim myśleniu powodują nami siły nieracjonalne.
Entuzjazm z nastania nowego roku ma zatem charakter marzeniowo-pogański. Marzenia to obietnice, które sobie i bliskim składamy, a pogaństwo to nadzieja, że zmiana roku oznacza przesilenie czy wręcz katharsis, które musi mieć pozytywne skutki zarówno dla nas jako osób prywatnych, jak i dla życia publicznego.
Obietnice, jakie składamy, że mianowicie od nowego roku nie będziemy pić, palić, bić czy też zaczniemy myśleć, czytać, pracować duchowo nad sobą, jedni będą chodzić sumiennie do Kościoła, drudzy pamiętać, że mają dzieci, a jeszcze inni, że także mają żonę albo męża, są funta kłaków warte. Przecież podobne składaliśmy pięć, dziesięć i dwadzieścia lat temu i naturalnie ich nie dotrzymaliśmy. No, może z wyjątkiem palenia papierosów, gdyż zaniechanie palenia staje się coraz bardziej powszechne. To jednak najmniej ważna ze wszystkich obietnic. Składając zatem po raz kolejny sobie i bliskim rozmaite obietnice, pamiętajmy, że kto obiecuje, a nie dotrzymuje – ten się w piekle będzie smażył. Jak już koniecznie musimy, to poprzestańmy na jednej, malutkiej obietnicy, jaką realistycznie oceniamy za wykonalną.
Wiem, że trudno byłoby nam żyć, gdybyśmy nie wierzyli, że będzie lepiej. Ale myśląc tak, oszukujemy samych siebie, bo generalnie rzecz biorąc, lepiej nie będzie. Może jednym się uda, a innym nie, ale suma wyjdzie na zero i tylko od szczęścia, czyli od przypadku, zależy, czy rzeczywiście świat i nasze życie prywatne zmienią się na lepsze. Na pozór ten fakt, ta rola przypadku skłaniają do melancholii, ale kto myśli roztropnie, ten wie, że tak już świat jest zbudowany oraz że nikt nam nie obiecywał, iż będzie lepiej.
Reklama
Nikt poza, naturalnie, politykami. Jednak znowu człowiek roztropny wie, że jest to pewnego rodzaju gra między politykami a obywatelami. Politycy obiecują, że będzie lepiej, ale w to na serio nie wierzą, bo wiedzą, jak bardzo ograniczone mają możliwości, a obywatele słuchają polityków i ich obietnic chętnie, chociaż nie wierzą, jak pomyślą, że obietnice te zostaną zrealizowane. No, może minimalnie. W tej grze nikt nie jest winny, to jest taka typowa dla naszej cywilizacji gra we wzajemne oszukiwanie się. Gra, którą nauczyliśmy się akceptować, o ile politycy nie kłamią, a jedynie składają obietnice na wyrost.
Reklama
Wreszcie z nowym rokiem pojawia się wiele kłopotów codziennych. Nie mówię już o podatkach i innych formach rozliczenia starego roku, ale chociażby o tym, że z miesiąc trwa, zanim przestaniemy się mylić, pisząc nową datę.
Istnieje zatem zasadnicza różnica między życzeniami świątecznymi a noworocznymi. Świąteczne składamy, ufając, że Opatrzność pomoże w ich dotrzymaniu, i są to w istocie życzenia pobożne, natomiast noworoczne składamy, licząc, że przypadek pomoże w ich realizacji, i są to życzenia pogańskie.