Chodzi o plebiscyt pod hasłem "Ludzie Wolności" organizowany przez TVN i "Gazetę Wyborczą" pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego. Pretekstem jest 25-lecie odrodzenia wolnej Polski.
Nie byłam "człowiekiem komuny", nie będę "człowiekiem wolności". Jest nas więcej. Tych, którzy nie będą, ale też nie chcą być na liście bohaterów podyktowanych przez "Gazetę Wyborczą" i TVN - tak pisze aktorka w tekście "Idę pod prąd niesłuszną drogą" w dodatku do "Rzeczpospolitej" - "Plus Minus".
Jej sprzeciw budzą przede wszystkim metody, jakimi media sterują polem wolności.
- Jak mogę się czuć, jeśli czytam, że właśnie "Gazeta Wyborcza" i TVN będą proponowały "ludzi wolności", a ich odbiorcy zdecydują, kto zasługuje na to miano, a kto nie. Jak mogę się czuć, skoro jest oczywiste, że w tym przypadku "krąg ludzi wolności" to osoby, którym te właśnie media pozwoliły zaistnieć, o których informowały i dynamizowały każdy krok ich działalności - dodaje Joanna Szczepkowska.
I przekonuje, że nie pasuje "dziennikarzom wolności", bo - jak pisze - idzie pod prąd niesłuszną drogą. W tej sytuacji Szczepkowska sugeruje, że rozwiązaniem mogłoby być zrobienie innego, równoległego plebiscytu, który pomoże wybrać nie "Ludzi wolności", ale wolnych ludzi.
Jolanta Szczepkowska, która na antenie TVP powiedziała: Proszę państwa 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm, jakiś czas temu naraziła się TVN-owi. Odważyła się skrytykować lobby homoseksualne.