Monika Olejnik przytacza w komentarzu w "Gazecie Wyborczej" kolejne opinie z prawej strony sceny polityczno-publicystycznej. Wspomina znane od lat zarzuty pod adresem Lecha Wałęsy. - Nie można byłoby prościej napisać: panie Obama, czy pan wie, że to jest "Bolek"? - pyta redaktorów "Gazety Polskiej".
Dziennikarka naigrywa się z historycznej narracji środowisk związanych z prawicą, wedle których 4 czerwca 1989 r. to nie był początek końca komunizmu, a Obama nie spotkał się z polskim premierem i prezydentem, ale "z agenturą rosyjsko-niemiecką, przecież żyjemy w kondominium".
- Antoni Macierewicz przypomina prawicowym czytelnikom o tym, że Okrągły Stół to był spisek, a mafia esbecka o orientacji rosyjskiej do tej pory nami rządzi. To tylko dzięki rządom Jana Olszewskiego nie mamy wojsk sowieckich w Polsce, a gdzie był wtedy prezydent Wałęsa, panie Macierewicz? - pyta Olejnik.
Dalej pisze, że uroczystości na Placu Zamkowym musiały strasznie boleć prawicowych polityków. - Tak wielu pięknych słów dawno nie słyszeliśmy. Nie było na Placu Zamkowym prezesa Kaczyńskiego, bo jakże mógł usiąść obok zdrajców Tuska, Komorowskiego, Lecha Wałęsy? - pyta dziennikarka.
Na koniec pisze, że Wałęsa jest symbolem wolności na świecie i tak pozostanie, a prawica zgrzyta zębami:
Niestety, tę bitwę w wojnie o prawdę historyczną na arenie międzynarodowej już przegraliśmy. (...) Nie mogę się doczekać wystąpienia prezesa Kaczyńskiego: czy pochwali Tuska i Komorowskiego, czy będzie jak zwykle? Jak to powiedział poseł Górski: "Wybrali Baracka Obamę, skończyła się cywilizacja białych ludzi”.