Zaczęło się od tego, że Beatka zabrała piłkę, którą na placu zabaw grali Andrzejek z kolegami. Beatka jest z grupy Misiów, a Andrzejek z grupy Krasnoludków, więc wyglądało na to, że zrobi się afera, ale panie nic nie zauważyły, bo zajęte były rozmową na ławce. Andrzejek najpierw zaczął tupać ze złości nogami, potem obraził się na Beatkę, a kiedy Beatka kopnęła piłkę tak, że przeleciała przez płot, za którym jest ulica, burknął coś pod nosem i poszedł z chłopakami z grupy Krasnoludków rzucać kamieniami w ścianę przedszkola.

Reklama

Wtedy do akcji wkroczył Zbyszek, ten który w grupie Misiów jest od niedawna, ale i tak chce wszystkimi rządzić. Biega po podwórku z kijkiem i kiedy pani nie patrzy, bije inne dzieci. Mówi, że należą im się kary na przykład za stawianie brzydkich babek z piasku. Tym razem pobiegł do Andrzejka i zaczął krzyczeć, że Andrzejek jest głupi, że tak się nie można bawić, że zaraz stłucze kamieniem szybę. Wyglądał tak, jakby chciał uderzyć Andrzejka kijkiem trzymanym w ręce, ale tylko się zamierzył i zaraz uciekł, bo zobaczył, że Andrzejka chcą bronić większe chłopaki ze starszaków.

Chłopaki powiedziały Zbyszkowi, żeby uważał i przestrzegał zasad panujących na placu zabaw, ale zaraz sobie poszły i Zbyszek znów zaczął biegać z kijkiem wśród dzieci w piaskownicy, rozkazując im stawiać równe babki.

Pani jednak w końcu zainteresowała się całym zamieszaniem. Nie spodobało się jej, że Andrzejek rzuca kamieniami. Wtedy po pani podbiegł Zbyszek i naskarżył na Andrzejka. Powiedział, że widział, jak Andrzejek celuje w okna, że na pewno chciał zbić szybę, a on chciał powstrzymać Andrzejka, bo on pilnuje porządku na placu zabaw. Wtedy pani zdenerwowała się nie na żarty. Zawołała Andrzejka i kazała mu się wytłumaczyć, dlaczego bawi się tak brzydko. Andrzejek tłumaczył, że przecież nie robi nic złego, że to były tylko małe kamyczki i że nie chciał zbić okna, a w ogóle to wszystkiemu winna Beatka, która wyrzuciła jego piłkę na ulicę.

I wiecie co? Pani wcale nie ukarała Andrzejka. Pogroziła Zbyszkowi, że nieładnie biegać tak z kijkiem po placu zabaw, bo jeszcze kogoś dziabnie w oko przez przypadek. Karę dostała Beatka. Stała w kącie do obiadu i płakała.

Dzieciaki z mojej grupy mówią, że Beatkę do zabrania i wyrzucenia piłki namówił Jarek z grupy Misiów. I że to on zawsze wybiera Zbyszkowi kijki do bicia innych dzieci. Ale nie widzieliśmy go na placu zabaw. Wydawało mi się, że stał w krzakach i śmiał się po cichu, kiedy pani karała Beatkę.

Reklama

* * * * *

Zaczęło się od tego, że premier Beata Szydło nie zgodziła się opublikować wyroku wydanego przez Trybunał Konstytucyjny, któremu przewodził Andrzej Rzepliński. Zakwestionowała nawet sam fakt wydania wyroku, nazywając go opinią. Wtórował jej szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, tylko utwierdzając ją w tej decyzji. Podobne głosy poparcia płyną od kolegów z Pi, a nawet od prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Partia stoi murem za szefową rządu, wszyscy poklepują ją po plecach i zapewniają: „Masz rację, Beata. Tak trzymaj. Jesteśmy z tobą”.

Ziobro poszedł nawet o krok dalej. Zwrócił się na piśmie do prezesa TK, zwracając mu uwagę w majestacie prawa – jako minister i prokurator generalny – że nie powinien organizować posiedzeń Trybunału Konstytucyjnego, dopóki nie zacznie respektować ustawy o Trybunale przyjętej przez PiS. Zagroził nawet konsekwencjami prawnymi, jeśli prof. Rzepliński nie zacznie przestrzegać prawa, które sędziowie TK sami zakwestionowali na poprzednim posiedzeniu.

Sprytny Zbigniew Ziobro dobrze wie, co robi. On tylko gra według zasad gry napisanych przez Beatę Szydło. Według niego sytuacja jest jasna i klarowna. Ustawa Prawa i Sprawiedliwości wciąż działa jak działała, bo premier nie opublikowała wyroku Trybunału Konstytucyjnego, a zalecenia wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa i sekretarza Rady Europy Thorbjørna Jaglanda, by polski rząd uznał orzeczenie TK, są warte jeszcze mniej niż zawieszony w próżni wyrok.

Do czego może doprowadzić ta sytuacja? Jeśli opozycja dojdzie w przyszłości do władzy, być może będzie chciała postawić odpowiedzialnych za to zamieszanie polityków przed Trybunałem Stanu.

Kto powinien się bać? No kto? Zbyszek, Jarek czy Beatka?