Nie byłoby tej rezolucji, gdyby PiS był w Europejskiej Partii Ludowej. Obecność PiS w partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów odcięło ugrupowanie prezesa Kaczyńskiego od możliwości wpływania na politykę największej frakcji parlamentarnej, czyli Europejskiej Partii Ludowej. Nie mówilibyśmy o rezolucji dla Polski, gdyby PiS nie robił rzeczy, które elektryzują i niepokoją europejską opinię publiczną, a przede wszystkim elity polityczne UE. To, co się w Polsce odbywa w ostatnich miesiącach - ze szczególnym uwzględnieniem sprawy Trybunału Konstytucyjnego - stoi w sprzeczności ze standardami unijnymi. Trudno się dziwić, że UE reaguje za pomocą rezolucji - powiedział Migalski w "Super Express".

Reklama

Były europoseł uważa, że strony sporu politycznego w Polsce okopały się na swoich pozycjach i obecnie nie ma widoku na rozwiązanie konfliktu wokół TK. Dlatego m.in. sytuacją w Polsce zajmuje się europarlament.

Reklama

Migalski jest przekonany, że ws. rezolucji "działała PO". Ale jego zdaniem "takie jest wilcze prawo opozycji.

Jak wyborcy PO i Nowoczesnej mieliby potraktować swoje partie, które w kraju narzekają na łamanie demokracji przez PiS, a poza Polską powstrzymywali się od używania instytucji unijnych, które mają przeciwdziałać łamaniu prawa w Polsce? Przypomnę, że PiS robił dokładnie to samo, co obecna opozycja. Wtedy, kiedy byłem europosłem - powiedział Migalski.