Tomasz Zimoch: Pani Magdo, dobrze, że się spotykamy drugi raz, bo przede wszystkich chciałem przeprosić za poprzedni wywiad.
Magdalena Rigamonti: Za co? Wycofuje się pan z tego, co pan powiedział?
Nie, naprawiam pani błąd. Mistrzostwa Europy zaczynają się w Paryżu, a nie w Marsylii, jak pani napisała. A co do wycofywania, to ostatnio sugerowano mi, żebym napisał sprostowanie. Powtarzam jednak konsekwentnie, że za każde słowo w tym wywiadzie biorę odpowiedzialność. No, oczywiście oprócz Marsylii.
Śmieje się pan.
Ale nie jest mi do śmiechu.
Polskie Radio będzie żądać od pana odszkodowania. Władze PR twierdzą, że chciał pan doprowadzić do rozstania z Polskim Radiem, bo miał lepszą propozycję.
I to są dopiero bzdury. W dodatku krzywdzące. Kłamliwe i obrażające mnie. Kto mnie zna, wie, że jestem idealistą, choć ostatnio trochę mnie wyleczono z tego idealizmu. A ten, kto mówi o jakichś kontraktach, niech wskaże, gdzie miałem ten lepszy kontrakt załatwiony od razu.
Z TVN24.
Nie mam żadnego kontraktu. Kiedy rozmawialiśmy poprzednim razem, w ogóle nie brałem pod uwagę odejścia z Polskiego Radia. Nie prowadziłem z nikim żadnych rozmów, niczego nie negocjowałem. Przecież byłem tuż przed dwoma najważniejszymi wyjazdami, przed Euro i igrzyskami. Przecież pani wie, co to dla mnie znaczy. To jest moje życie. Sens. Zabrano mi to. Propozycje pojawiły w ostatnich dniach. Współpraca z TVN24 to też efekt rozmów w tym tygodniu.
No dobrze, pan miał być już dziś w Paryżu.
Mam jeszcze bilet, na czwartek, 9 czerwca. Miałem być dziś w Paryżu, a jutro komentować mecz otwarcia: Francja – Rumunia.
Niech pan spróbuje.
Dziesiąty dzień czerwca, Paryż, stolica Francji, ciepły, piękny wieczór. Taki sam, jak cztery lata temu w Polsce... Nie, nie mogę, rozkleję się.
CAŁY WYWIAD W PIĄTKOWYM MAGAZYNIE DGP