- Mówiąc krótko, kończymy z demokratycznym państwem prawnym - zdiagnozował.

Wezwał nie tylko środowisko prawnicze, ale wszystkich, "którzy znają wartość demokratycznego państwa prawnego", aby nie pozostawali w tej sytuacji w milczeniu. Jak podkreślił, odwrócenie projektowanych zmian będzie znacznie trudniejsze niż próba wywarcia wpływu, aby nie zostały wprowadzone.

Reklama

Zgłoszony przez posłów PiS projekt ustawy o Sądzie Najwyższym, który pojawił się na stronach Sejmu w środę wieczorem, przewiduje m.in. przeniesienie obecnych sędziów SN w stan spoczynku.

- To projekt, którego wprowadzenie do porządku prawnego będzie oznaczało, że już nie będziemy mieli w Polsce do czynienia z porządkiem prawnym - mówił podczas briefingu w Katowicach Markiewicz.

- Jego wprowadzenie oznacza nie tylko wyrzucenie wszystkich sędziów Sądu Najwyższego – z ewentualnym łaskawym pozostawieniem takich sędziów, których minister sprawiedliwości wskaże, że mogą pozostać. To jest koniec jakichkolwiek gwarancji prawnych w Polsce dla każdego człowieka - zaakcentował.

Prezes stowarzyszenia "Iustitia" zaznaczył, że w jego następstwie nie będzie już możliwości odwołania się do najwyższej w kraju instytucji, będącej realnym gwarantem prawa.

- System, który jest budowany na podstawie tegoż projektu ustawy (o SN – PAP) oraz tych, które zostają wprowadzone (o KRS i ustroju sądów – PAP), oznacza całkowite podporządkowanie sądownictwa w Polsce obecnej władzy politycznej. Czyli mówiąc krótko, kończymy z demokratycznym państwem prawnym, kończymy z niezależnymi sądami, a całkowitą kontrolę nad tym przejmuje Ministerstwo Sprawiedliwości i władza polityczna - podkreślił.

Przypomniał, że po wprowadzeniu proponowanej regulacji minister sprawiedliwości będzie sam decydował, który z kandydatów zostanie przedstawiony zdominowanej przez polityków Krajowej Radzie Sądownictwa. - To minister sprawiedliwości – prokurator generalny będzie wskazywał, kto może być sędzią SN. To jest rzecz absolutnie bez precedensu - ocenił.

- Myślę, że wszyscy powinniśmy uświadomić sobie, jak bardzo ważna jest to zmiana, ponieważ od momentu uchwalenia tej ustawy nikt z nas nie może być pewien tego, że jeżeli ktoś do kogoś wejdzie i ograbi jego dom, to będzie miał do kogo się odwoływać - zobrazował Markiewicz.

Reklama

Wyraził przekonanie, że wskutek ustawy swoje stanowisko straci obecna I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf – podobnie jak zdecydowana większość sędziów SN. - Równie dobrze będziemy mogli nasze petycje i skargi kierować już nie do sądów, ale do urzędników ministerstwa sprawiedliwości, z ministrem Zbigniewem Ziobro na czele - uznał.

Jego zdaniem, sytuacja, "kiedy mamy brutalne wyrzucenie sędziów Sądu Najwyższego", przybliża Polskę do takich systemów, jak obecnie w Turcji, w których "ochrona prawna jest wyłącznie iluzoryczna".

- Jestem pewien, że to najwyższy czas, aby nie tylko środowisko prawnicze, ale wszyscy, którym leży na sercu i wiedzą, co to za wartość: demokratyczne państwo prawne, nie pozostawali teraz w milczeniu. Myślę, że wszyscy powinniśmy wyrazić nasze stanowisko i dezaprobatę wobec tego, co obecnie jest procedowane, ponieważ jest to ostatni moment - stwierdził Markiewicz.

- Gdy ta ustawa wejdzie w życie, odwrócenie sytuacji będzie niewątpliwie dużo trudniejsze i bardziej skomplikowane niż próby wywarcia wpływu na to, by nie została uchwalona - ocenił.

Pytany przez dziennikarzy o moment i sposób wprowadzenia projektu ustawy o SN, zaznaczył, że sądy są nieraz krytykowane m.in. za nierzetelność postępowania. Zastrzegł jednak, że nawet sprawa o 50 zł wymaga poinformowania stron co najmniej tydzień przed terminem rozprawy.

- Tymczasem wczoraj o godz. 12 jeszcze nie było porządku obrad (Sejmu – PAP), który obejmował ustawy o ustroju sądów powszechnych i o Krajowej Radzie Sądownictwa – więc to jest rzetelność obecnych polskich parlamentarzystów, którzy mają większość w Sejmie, przy uchwalaniu nie jakichś trzeciorzędnych ustaw, tylko takich, które formułują porządek prawny, porządek konstytucyjny w Polsce - mówił prezes stowarzyszenia "Iustitia".

- Na dodatek o godz. 23 bez żadnych konsultacji jest nagle zgłaszany projekt ustawy o Sądzie Najwyższym, który, jak wiemy, wraz z uzasadnieniem liczy ok. 140 stron. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że ten projekt był przygotowywany przez długi czas przy udziale Ministerstwa Sprawiedliwości, a teraz jest on zgłaszany jako projekt sejmowy, aby ominąć konsultacje społeczne, które wydają się oczywiste w sytuacji, gdy tak naprawdę zmienia się konstytucję i łamie się tę konstytucję na podstawie zwykłych projektów ustaw - skonkludował Markiewicz.

Sejm uchwalił w środę nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i nowelę Prawa o ustroju sądów powszechnych.

Pierwsza z tych ustaw przewiduje m.in. wygaszenie kadencji 15 członków Rady będących sędziami; ich następców wybrałby Sejm - dziś wybierają ich środowiska sędziowskie. Główne założenia drugiej to: zmiana zasad powoływania i odwoływania prezesów sądów poprzez zwiększenie uprawnień ministra sprawiedliwości oraz wprowadzenie zasady losowego przydzielania spraw sędziom.

W środę wieczorem na stronach Sejmu pojawił się też poselski projekt ustawy o Sądzie Najwyższym, wprowadzający m.in. trzy nowe izby SN oraz modyfikacje w powoływaniu sędziów SN. Jego art. 87. stanowi, że "z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie SN, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości".