Ludzie nie podają panu ręki?
Stanisław Karczewski: Zdarza się.
Nieznajomi? Inni politycy?
Jakoś kilka miesięcy temu, przed wakacjami, byłem w Polsacie. Skończyła się rozmowa i mijałem się z Jackiem Rostowskim, który miał być następnym gościem. Wyciągnąłem do niego rękę, a pan minister odpowiedział, że takim ludziom jak ja to on dłoni nie podaje.
Jakim ludziom?
Tym, którzy prowadzą taką politykę.
Szok?
Wie pan, ja byłem w domu zupełnie inaczej wychowany. Zresztą zdumiony byłem nie tylko ja, ale i pani redaktor Gawryluk, która potem przepraszała mnie telefonicznie, że coś takiego spotkało mnie w jej programie. Oczywiście nie mam do niej żadnych pretensji.
Ale przykro panu było?
Tak samo jak wtedy, gdy nie podano mi ręki w kościele.
W kościele?
Był znak pokoju, wyciągnąłem rękę, a stojąca obok kobieta celowo mi swojej nie podała. No cóż, do komunii poszła, więc jakoś z Panem Bogiem była pojednana, a ze mną nie. Bywa i tak.