Robert Mazurek: Śledzi pan to, co się dzieje?

Andrzej Rzepliński: Jako obywatel patrzę na to z obrzydzeniem, jako katolik ze smutkiem.
Demonstracje pod kościołami to novum.
Niezrozumiałe, bo przecież do kościoła można przestać chodzić. Nic się nie dzieje tym, którzy nie chodzą, nikt ich tam na siłę nie zaciąga, nikt ich nie piętnuje.
Reklama

To jest anarchia, a proces społeczny, który zachodzi, to uruchomiona przez rządzących anarchizacja życia publicznego i to w warunkach, kiedy część ludzi nie pracuje, a młodzież akademicka czy licealiści zamiast na zajęciach są gdzie indziej. Ludzie mają czas, pojawiają się nowe pomysły

Reklama
Niechodzenie do kościoła w liceach to norma i moda.
Właśnie, to raczej księżą boją się chodzić po kolędzie, bo spotykają ich niemiłe reakcje.
Rozumiem demonstracje przed siedzibami PiS, ale dlaczego idą pod kościoły?
A myśli pan, że hołota francuska zachowuje się inaczej? A hołota amerykańska jest inna?
Nazywa pan tych ludzi hołotą?
Hm…
Panie profesorze?
Nazwijmy ich awanturnikami.