Liczba zadań, które realizowały Wojska Obrony Terytorialnej, była naprawdę imponująca, a zręczne działania PR-owe sprawiały, że „terytorialsi” niemal wyskakiwali z lodówki.
Ciszej było za to o „normalnym” wojsku, które nie podlega bezpośrednio ministrowi obrony, czyli o wojskach operacyjnych. Jeśli spojrzymy na to, jakie zdolności udało się pozyskać, to niestety w minionym roku niewiele się zmieniło. Poza trwającymi już wcześniej dostawami armatohaubic Krab i moździerzy samobieżnych Rak nie ruszliśmy specjalnie do przodu.
Nie ma już nawet co kolejny raz pisać o braku nowych zamówień na okręty dla Marynarki Wojennej – wydaje się, że czas zaakceptować tę, świadomą bądź nie, decyzję polityków Prawa i Sprawiedliwości, że de facto likwidujemy naszą marynarkę.
Reklama
A to, że prezydent Andrzej Duda co pewien czas przypomni, jak bardzo mu ta kwestia leży na sercu, pokazuje tylko jego faktyczne miejsce w obozie rządzącym. Tak jak polscy marynarze, wpłynął na mieliznę.