Minister Kownacki grubo przesadził, obarczając dziennikarzy winą za to, że nie udało mu się poprawić wizerunku prezydenta. Przecież to pan Kownacki i inne postaci z Kancelarii Prezydenta są główną przyczyną prezydenckich wpadek. To pan Kownacki ogłosił, że Lech Kaczyński rozpoczyna kampanię wyborczą. To pan Kownacki streszczał prywatną rozmowę głowy państwa z Barackiem Obamą, tak że odcinać się musiał sztab amerykańskiego prezydenta elekta. To pan Kownacki na oczach mediów ściga się z Michałem Kamińskim o pierwszeństwo w Kancelarii, tak że godzić ich musi sam prezydent Kaczyński. To wreszcie Michał Kamiński zapowiedział przedstawienie raportu o stanie zdrowia swego pryncypała, z czego nic nie wyszło. To naprawdę nie dziennikarze wymyślili wszystkie te historie, które w ostatecznym rachunku obciążają wizerunek głowy państwa.

Reklama

>>>Przeczytaj wywiad Kownackiego dla DZIENNIKA

Oburzające jest, że minister Kownacki przedstawił dziennikarzy jako ludzi działających w interesie biznesmenów z esbeckim rodowodem. Wypomniał niektórym z nich, w jaki sposób doszli do swoich pieniędzy. Zapomniał jednak dodać, jak on doszedł do swoich: nie ciężką pracą, ale przez protekcję Lecha Kaczyńskiego, który zarekomendował go na szefa PKN Orlen. Obraził nasze środowisko zarzutami, że stosujemy podwójne standardy wobec premiera i prezydenta. Myślę, że zraził w ten sposób do siebie nie tylko dziennikarzy, ale i wielu czytelników. Już kilka dni wcześniej Cezary Michalski napisał, że żałuje głosu, jaki oddał na Lecha Kaczyńskiego. Myślę, że po tym wywiadzie takich osób będzie jeszcze więcej. Szkoda, że Lech Kaczyński ma takiego pecha do współpracowników, ale czasami sam temu pechowi pomaga.