Firmy ostrożnie będą wydawać pieniądze. Nic dziwnego, bo żeby zainwestować, muszą mieć pewność, że nowy towar na pewno ktoś kupi. Tymczasem perspektywy dla gospodarek – Polski i krajów europejskich – wcale nie są różowe. Nie wiadomo, na jaką skalę rządy będą ograniczać wydatki budżetowe, komu przykręcą kurek z dotacjami, kto będzie musiał dłużej pracować na swoją emeryturę.
Europa weszła w okres oszczędzania. Być może to tylko sprytna polityka rządów, by wykazać się odpowiedzialnością za stan państwowej kasy. I że za kilka miesięcy, gdy okaże się, że kryzys naprawdę mija, państwa nie bankrutują, a banki znowu chętnie pożyczają pieniądze, wszystko wróci do normy.
Boom inwestycyjny jest dopiero przed nami. Na razie na zaspokojenie potrzeb rynku wystarczą te linie produkcyjne, które już działają. Firmowe pieniądze poleżą jeszcze na kontach.