Ten jeden krzyż i jedną pamięć po katastrofie lotniczej. Ale jego wyborcy są tylko ludźmi. Mają rodziny do wyżywienia, kupują dzieciom książki do szkoły, gazety, opał, martwią się, czy przy takiej degeneracji finansów publicznych utrzymają pracę, czy w ZUS wystarczy na ich emeryturę. PiS im w tym nie pomoże. Do SLD nie pójdą.
Intelektualnie plan finansowy Tuska lewicę też przerasta, a ich nowa idee fixe - walka z kościołem, zniechęca. PO ze swoim programem małych kroków, czytaj - zmieniaj tak, żeby niczego nie zmienić, wpisuje się w zachowawcze programy rządu Jarosława Kaczyńskiego. Trudno jednak o dobrą chemię, kiedy po jednej stronie stają zwolennicy krzyża drewnianego, a po drugiej krzyża z puszek zimnego Lecha. Kiedy debata sprowadza się do wymiany impertynencji.
PO brak pokory, żeby przejąć porzuconych. PiS brak alternatywnego lidera. PSL brak wszystkiego. Ale za rok są wybory. Pamiętamy, jak się kończą, kiedy do urn startują sfrustrowane miliony, na gwałt szukające swojego Leppera.