"Oczywiście z zachowaniem kolejności dziobania" - precyzuje Senyszyn. "Im kto wyżej w kościelnej hierarchii, tym więcej się nachapie. Kąski są tak łakome, że kościelni lobbyści bez mrugnięcia okiem posługują się oszustwem. Tak było przy wyłudzaniu kasy na Świątynię Opatrzności Bożej i jest stale w wypadku Komisji Majątkowej" - twierdzi.
Joanna Senyszyn uważa, że "biskupi lobbing obejmuje też sferę nie związaną bezpośrednio z pieniędzmi". "Biskupi pragną ingerować w to, co zaprząta ich myśli, czyli seks i rozmnażanie. Najczęściej na tapecie jest edukacja seksualna, antykoncepcja, zapłodnienie in vitro, przerywanie ciąży, stosunki przedmałżeńskie, pozamałżeńskie i homoseksualne" - wylicza.
Na swym blogu w Onecie Senyszyn przypomina, że "od pewnego czasu gromy lecą na leczenie niepłodności metodą in vitro". Dodaje, że "właśnie w akcję włączają się media katolickie. Sześć tygodników i agencja informacyjna w półmilionowym nakładzie, opublikują dodatek na temat szkodliwości i niegodziwości tej metody".
"Obok takich specjalistów od zapłodnienia, jak abp Michalik i abp Hoser, wydrukują kłamliwe rewelacje prof. Hilgersa zbijającego grubą forsę na tzw. naprotechnologii. Ta rzekoma nauka to nic innego, jak kalendarzyk małżeński, ale do stosowania w przeciwnym celu, czyli uprawiania (zamiast unikania) seksu w czasie dni płodnych" - pisze Joanna Senyszyn.
"Polacy nie dają się ogłupiać i w zdecydowanej większości popierają in vitro. Czy parlamentarzyści pójdą za głosem swoich wyborców, czy kościelnych lobbystów?" - zastanawia się europosłanka.