Czuma zapowiedział, że wniosek podda pod głosowanie, tak jak chce posłanka PiS. Komentując pojawienie się kolejnego już wniosku o odwołanie go, Czuma powiedział dziennikarzom, że posłowie opozycji "udowadniają, że robią wszystko, aby zahamować pracę merytoryczną komisji".

Reklama

"Są rozmaite casusy w podręcznikach psychologii. Jest na przykład dwubiegunowy stan depresyjno-maniakalny. Przejawia się w ustawicznym powracaniu do jednego zdarzenia. Podobno u kobiet objawia się poprzez gotowanie tylko jednego rodzaju obiadu" - zażartował.

Wróbel, argumentując konieczność odwołania Czumy, podkreśliła, że jej zdaniem nie może on uczestniczyć w przesłuchaniu byłego szefa CBA, ponieważ był prokuratorem generalnym w czasie, gdy rzeszowska prokuratura przedstawiła Kamińskiemu zarzuty dotyczące nadużycia władzy przy rozpracowywaniu tzw. afery gruntowej.

Posłanka PiS przywoływała też doniesienia, iż 25 sierpnia odbyła się w Warszawie narada z udziałem prokuratorów z Rzeszowa, a niedługo potem Kamińskiemu zostały postawione zarzuty. W związku z tym - zdaniem Wróbel - są wątpliwości co do bezstronności Czumy. "Nic nie wiedziałem, że była taka narada. Nie uczestniczyłem w niej" - odpowiadał Czuma. Podkreślił też, że nie nadzorował działania prokuratury w Rzeszowie "ani w jednym momencie".

Pytany przez posła Arkadiusza Mularczyka (PiS), czy rozmawiał z prokuratorem Bogusławem Olewińskim, który w prokuraturze rzeszowskiej prowadził sprawę o posługiwanie się przez agentów CBA nielegalnymi dokumentami w tzw. aferze gruntowej, Czuma potwierdził. "Nie podejmowałem jednak żadnych czynności procesowych" - zaznaczył szef komisji. Zarzut, że były naciski na Olewińskiego postawił Kamiński w notatce z 17 września do ministra sprawiedliwości. Powołuje się w niej na rozmowy z prokuratorem Olewińskim.

Czuma tłumaczył posłom i później dziennikarzom, że b. szef CBA Mariusz Kamiński zwrócił się do niego z pismem, w którym zaznaczył, że niektórzy prokuratorzy skarżą się, że są na nich wywierane naciski. "Wezwałem tego prokuratora, którego wskazał pan Kamiński (Olewińskiego). Powiedziałem, żeby się ustosunkował. Przekazałem jego opinię do Prokuratury Krajowej kompletnie nie podejmując żadnej decyzji. (...) Powiedziałem, żeby sporządził pisemną notatkę i przekazał prokuratorowi krajowemu. To wszystko" - tłumaczył.

Czuma przyznał, że jako minister sprawiedliwości dwukrotnie odwiedził prokuraturę w Rzeszowie i rozmawiał "prawie ze wszystkimi prokuratorami". "Czy to też jest forma udziału procesowego w postępowaniach przygotowawczych? Moim zdaniem żadną miarą" - powiedział.

Reklama

Wyjaśnienia Czumy nie wystarczają posłom PiS. "Andrzej Czuma jako prokurator generalny spotkał się z prokuratorem prowadzącym śledztwo, a zatem pełnił czynności nadzorcze" - powiedział dziennikarzom Mularczyk. W razie gdyby wniosek o wykluczenie Czumy przepadł, poseł PiS zapowiedział złożenie wniosku o to, aby Czuma był świadkiem przed komisją.

Czytaj dalej...



Według posła PiS, czwartkowe przesłuchanie Mariusza Kamińskiego z udziałem Czumy może być nieważne. "Jeżeli pan Andrzej Czuma mógł być świadkiem w sprawie, taka czynność komisji podjęta z nim jest po prostu nieważna" - ocenił. W środę posłowie zdecydowali, że nie rozpatrzą na razie innego wniosku o odwołanie Czumy - autorstwa Krzysztofa Matyjaszczyka (Lewica). Mają to zrobić dopiero, gdy poseł pojawi się na posiedzeniu komisji. W środę był nieobecny - jak informował, ma skręconą nogę.

Zdaniem Matyjaszczyka, Czuma obraził doradców komisji, wobec czego może nie być bezstronny, co dyskwalifikuje go jako przewodniczącego komisji. Według posła Lewicy, Czuma bez podstaw w rozmowie z dziennikarzami, nazwał doradców "ludźmi, którzy gotowi są na polecenie formacji politycznych, którym służą, mówić to, co chcą mówić".

Jak wynika z wcześniejszych wypowiedzi dla mediów, słowa Czumy za niestosowne uznali także sami doradcy. Ich zdaniem, Czuma mógł dopuścić się zniesławienia. Jeden z ekspertów komisji Andrzej Jóźwiak rozważał złożenie pozwu w tej sprawie.

Na środowym posiedzeniu Czuma przepraszał doradców. Podkreślił, że jego wypowiedź była nieautoryzowana. "Jest mi przykro, jeśli nasi eksperci odczuli moją wypowiedź jako lekceważącą wobec ich potencjału intelektualnego i prawniczego. Z pewnością nie chciałem nikomu sprawić przykrości" - powiedział. "Jestem usatysfakcjonowany przeprosinami. Nie składam więc pozwu" - tak na przeprosiny Czumy w rozmowie z PAP zareagował Jóźwiak.

Posłowie w środę odrzucili wniosek posłanki Wróbel, aby komisja ds. nacisków zwróciła się do innej sejmowej komisji śledczej - ds wyjaśnienia afery hazardowej, aby ta przesłuchała b. szefa komisji "naciskowej" Sebastiana Karpiniuka (PO). Według Wróbel, Karpiniuk w czerwcu złożył pismo do Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie z prośbą o przekazanie projektu zarzutów jakie miały być postawione Mariuszowi Kamińskiemu.

Zdaniem Wróbel, Karpiniuk nie miał upoważnienia do wysyłania takiego pisma w imieniu komisji. "Pytanie prokuratury mogło stanowić formę nacisku. Uważam, że sprawą powinna się zająć komisja hazardowa" - argumentowała. Nie przekonała jednak większości posłów i wniosek nie został przyjęty.