Donald Trump ogłosił 16 października, że spotka się z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem w Budapeszcie. Do tego spotkania miało dojść w ciągu dwóch tygodni. W minioną sobotę (25 października) amerykański prezydent oświadczył jednak, że nie spotka się z Putinem, dopóki nie będzie wiedział, że dojdzie do zawarcia porozumienia w sprawie zakończenia wojny. Stany Zjednoczone ogłosiły nowe sankcje, które uderzają w dwie największe rosyjskie firmy naftowe - Rosnieft oraz Lukoil. To pierwsza taka sytuacja od początku drugiej kadencji Donalda Trumpa.
Sfrustrowany Trump
"Trump wygląda na sfrustrowanego i traci cierpliwość. Sankcje to potencjalnie bardzo mocne uderzenie. Zobaczymy, jaki będzie ich ostateczny efekt. Dzień później wprowadzono 19. pakiet sankcji Unii Europejskiej, a tydzień wcześniej restrykcje na te dwa rosyjskie koncerny wprowadziła Wielka Brytania. Ta skoordynowana akcja wymierzona w największe źródło rosyjskich dochodów budżetowych napawa optymizmem" - powiedział w rozmowie z Onetem kierownik Zespołu Białorusi, Ukrainy i Mołdawii Ośrodka Studiów Wschodnich Tadeusz Iwański. "Jeżeli dodamy do tego fizyczne działania ukraińskie, czyli bombardowania i ostrzały rosyjskich rafinerii, to widzimy spójną strategię, której celem jest osłabienie Rosji i zmuszenie jej do zejścia z maksymalistycznych pozycji, by usiąść do stołu negocjacyjnego" - dodaje Iwański. "Mam wrażenie, że jedynym, co jest w stanie zmusić Putina do realnych ustępstw, jest wewnętrzne zagrożenie dla reżimu. Do buntu w elicie może doprowadzić załamanie gospodarki lub ukraińskie sukcesy na froncie" - mówi Tadeusz Iwański.
"Putin obawia się zamachu stanu"
Brytyjski dziennik "Telegraph" twierdzi, że "Rosja pierwszy raz naprawdę odczuwa skutki kryzysu", a sam Putin obawia się zamachu stanu. Zdaniem analityka OSW nie jest to wykluczone, ale pod jednym warunkiem: jeżeli otoczenie dyktatora poczuje, że Rosja naprawdę przegrywa wojnę, Zachód działa w sposób skoordynowany i nic nie da się z tym zrobić, a Putin mimo wszystko będzie kontynuował swoje działania. "W tej chwili nic nie wskazuje na aż tak poważne konflikty w elicie. Zresztą, nawet gdyby miało dojść do takiego scenariusza, myślę, że nie widzielibyśmy zbyt wielu wskazówek" ocenia ekspert. Dodaje, że na działanie sankcji trzeba poczekać kilka miesięcy, a sama Rosja będzie próbowała dostosować się do tej sytuacji.