Libicki wystąpił o autolustrację w marcu ub. roku, po tym, jak wskutek prasowych informacji o jego rzekomej współpracy z wywiadem PRL, nie znalazł się na liście kandydatów PiS do Parlamentu Europejskiego. Libicki zrezygnował też wówczas z członkostwa w PiS.

Reklama

W swym oświadczeniu polityk napisał, że nie był świadomym współpracownikiem wywiadu PRL. Prokurator Biura Lustracyjnego poznańskiego IPN wniósł o wydanie orzeczenia, iż Marcin Libicki złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.

Sąd analizował zebrane przez IPN materiały służb specjalnych na temat Marcina Libickiego, z których wynikało, że był on Kontaktem Obywatelskim, kandydatem na TW, a w latach 1965-1968 był "operacyjnie wykorzystywany" przez wywiad PRL. W 1981 r. odnotowano, że wywiad wykorzystywał Libickiego "z uwagi na posiadane kontakty w RWE (Radio Wolna Europa - PAP)".

Sąd nie znalazł w tych materiałach żadnego pisemnego zobowiązania do współpracy, ani żadnych dowodów, jakoby Libicki taką świadomą i tajną współpracę prowadził.

"Oprócz gołosłownych stwierdzeń KW MO, że Marcin Libicki jest wykorzystywany (...) przez ten departament nie ma żadnych - na obecnym etapie dokumentów - na to, że Marcin Libicki miał jakikolwiek kontakt z departamentem I.(...) Brak jest notatek sporządzonych przez Libickiego i brak notatek funkcjonariuszy mówiących o kontaktach z Marcinem Libickim" - powiedziała, uzasadniając orzeczenie sądu sędzia Maria Kostecka.

Sąd wydając orzeczenie, brał pod uwagę wykładnię Sądu Najwyższego, który uznał, że aby uznać kogoś za tajnego i świadomego współpracownika, musi zachodzić jednocześnie pięć przesłanek: współpracownik musiał kontaktować się ze służbami, musiał świadomie przekazywać informacje, musiał zachowywać tajemnicę na temat swojej działalności, jego działanie musiało być realizowanie w ramach operacji organów bezpieczeństwa, a współpraca musiała być zmaterializowana w postaci konkretnych doniesień.

Marcin Libicki jest zadowolony z orzeczenia sądu. Skrytykował działanie Jarosława Kaczyńskiego w jego sprawie.

Reklama

"Padały takie głosy ze strony Jarosława Kaczyńskiego kwestionujące jakiekolwiek ustalenia sądu w tej sprawie i to jest w najwyższym stopniu naganne. Od pierwszych materiałów prasowych na mój temat IPN nie występował przeciwko mnie (...). Ta sprawa to efekt ataków jednej z gazet ("Głos Wielkopolski" - przyp. PAP) i niezwykle nagannego działania władz PiS-u i dwóch urzędników IPN z Wrocławia" - powiedział PAP Libicki.

Dwaj pracownicy IPN-u z Wrocławia mieli na zlecenie Jarosława Kaczyńskiego przeprowadzić analizę materiałów zebranych przez poznański IPN na temat Libickiego i swoją opinią wpłynąć na decyzje szefa PiS, by nie wystawiać Libickiego w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku. Marcin Libicki był w poprzedniej kadencji PE przewodniczącym Komisji Petycji, obecnie jest jednym ze współzałożycieli partii Polska Plus.