"Prezydent Polski nie powinien porozumiewać się z głowami państw na migi, jak Lech Kaczyński z Nicolasem Sarkozym w Brukseli. Bez znajomości języków można być w Europie tylko politykiem czwartej kategorii" - powiedział w "Gazecie Wyborczej" szef MSZ.
Radosław Sikorski próbuje robić z siebie "prezydenta wszystkich Polaków". Powiedział, że jako prezydent "świadomie obniżyłby własną wyrazistość" i zgłaszałby głownie projekty ustaw dotyczące np. bezpieczeństwa, a nie polityczne.
Zapytany o drażliwe kwestie, które dzielą opinię publiczną starał się być polubowny. Zadeklarował, że jako prezydent podpisałby ustawy o parytecie i zakazie palenia, ale nie zgodziłby się na wieszanie krzyży w szkołach. In vitro to, według Sikorskiego, "bardzo skomplikowana sprawa".
Priorytety jego ewentualnej prezydentury, to także radykalne cięcia etatów w Kancelarii Prezydenta.
"Polityków na arenie międzynarodowej dzielę na lepszych i gorszych od swojego kraju. Polska jest lepsza od prezydentury Lecha Kaczyńskiego" - dodał.
Radosław Sikorski porównuje się z przywódcami największych mocarstw. "Mam 47 lat. To tyle co Obama, gdy został prezydentem" - zareklamował się w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Zaznaczył, że byłby prezydentem "bez obciachu", bo - w przeciwieństwie do obecnego - zna języki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama