"Nie ukrywam, że martwię się o odbiór naszej partii przez opinię publiczną" - stwierdza Cymański w rozmowie z "Polską The Times". Jego zdaniem odpowiedzialni za to, poza mediami, są także sami politycy tej partii, którzy za bardzo zajmują się sobą.

Cymański daje swej partii radę: "Jeżeli chcemy przejąć władzę w Polsce, musimy wzmocnić kierunek prospołeczny, przestać w sposób bezkrytyczny prezentować politykę, którą symbolizuje pani premier Gilowska". Bo, jak mówi, PiS jest na zakręcie.

Reklama

Europoseł skrytykował także słowa Jarosława Kaczyńskiego na temat "haków" na Radosława Sikorskiego. "To było właśnie takie danie pretekstu przeciwnikowi. Myślę, że prezes nie spodziewał się, że to sformułowanie zrobi taką karierę" - powiedział. I przyznał, że ta wypowiedź to dla partii kłopot, który odbije się czkawką w czasie kampanii. Bo daje Sikorskiemu okazję do "kreowania się na męczennika".

Ale to nie koniec krytyki pod adresem PiS. Zdaniem Cymańskiego, w jego partii zbyt mało jest krytycznego spojrzenia na siebie. Ale, jak przyznaje polityk, nie ma też zbyt wielkiej możliwości dyskusji na ten temat. "To wynika z bardzo silnego przywództwa, utrwalonego zaufania do kierownictwa. Siłą inercji ono wciąż trwa" - stwierdził.

Kolejna sprawa to odchodzenie od PiS kolejnych znanych polityków, ostatnio Zbigniewa Romaszewskiego. "Nie wolno, ot tak, machać im ręką na pożegnanie, tylko trzeba myśleć, jak oni mogą wrócić. (...) A to, co mnie boli szczególnie, to mówienie w PiS źle o byłych kolegach. I niekarania za to" - wyliczał Cymański.