Tusk przedstawiając w piątek w Sejmie informację na temat dotychczasowych działań swojego rządu, zaapelował do PiS i SLD o współpracę w najważniejszych dla Polaków sprawach, m.in. przy ograniczaniu deficytu budżetowego. W odpowiedzi Aleksandra Natalli-Świat (PiS) podkreśliła, że PiS chce "za dobrą monetę przyjąć deklarację o współpracy"; oceniła jednocześnie, że PO wiele obiecuje, ale mało ze swoich zapowiedzi realizuje. Grzegorz Napieralski (SLD) mówił zaś, że lewica "wyciągała dłonie do współpracy", ale koalicja "wielokrotnie tę rękę odrzucała".

Reklama

"Kilka głosów w debacie wskazywało na otwartość i na gotowość do współpracy" - ocenił premier podczas konferencji prasowej w Sejmie.

Jak podkreślił, zdaje sobie sprawę, że "opozycja jest od tego, żeby krytykować rząd i się spierać". "Ale dość precyzyjnie pokazałem, na jakim polu powinniśmy zacząć współpracować bez konfliktu; to jest kwestia bezpieczeństwa finansowego państwa" - dodał Tusk.

Zaznaczył, że odniósł wrażenie, iż "niektórzy politycy, głównie z mniejszych kół, zrozumieli znaczenie tej oferty"; nie wykluczył też, że "dwa kluby opozycyjne (PiS i Lewica) potrzebują jeszcze trochę czasu, by przyjąć taką formułę współpracy".

Premier zapewnił, że jego rząd będzie cierpliwie przekonywał do pakietu, który minister finansów Jacek Rostowski przedstawił prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. W ocenie szefa rządu, "on nie jest strasznie radykalny, nie uderza nikogo po kieszeni i jest przemyślany". Dodał, że ma nadzieję, że "wokół tego można zbudować pozytywną rozmowę".

Na początku marca, podczas posiedzenia Narodowej Rady Rozwoju, Rostowski przedstawił prezydentowi wstępne założenia ustaw reformujących finanse publiczne. Minister tłumaczył, że w wyniku przygotowywanych czterech reform, oszczędności do 2012 r. wyniosą od 10 do 12 mld zł. Kluczową zmianą ma być wprowadzenie reguły wydatkowej w budżecie, zmniejszenie sztywnych wydatków budżetowych - m.in. na wojsko. Minister proponuje też włączenie emerytur mundurowych do ogólnego systemu emerytalnego oraz zmiany w systemie rentowym - uzależnienie wysokości rent od wpłaconych składek. Prezydent Lech Kaczyński ocenił wówczas, że projekty ustaw reformujących finanse publiczne przedstawione przez ministra finansów Jacka Rostowskiego są na bardzo wstępnym etapie.

czytaj dalej

Reklama



Tusk pytany był również o frekwencję posłów podczas piątkowej debaty, która nie była najwyższa.

"Spodziewałem się, że posłowie, prosząc o tego typu informację, uznają, że swoje wywalczyli, jeśli ten punkt będzie. Zainteresowanie wystąpieniami i odpowiedziami będzie mniejsze. Zasadniczą sprawą jest obecność posłów opozycji w trakcie takiej debaty, bo posłów PO nie muszę do niczego przekonywać" - odparł premier.

W ocenie Tuska, frekwencja mogła być większa, "przynajmniej w kluczowej części debaty". "Jeśli liderów PiS lub większości posłów SLD te odpowiedzi nie interesowały, to ich wybór. Nikogo siłą nie zagonię do sali sejmowej" - mówił szef rządu.

Przyznał jednocześnie, że nie odniósł się do wszystkich punktów expose, które przedstawił w listopadzie 2007 roku, ale - zażartował - "wystąpienie trwałoby sześć godzin". Zaznaczył jednocześnie, że "nie wszystkie zapowiedzi z expose udało się zrealizować", ale - zwrócił uwagę - "expose dotyczy czterolecia, więc pełne podsumowanie będzie za półtora roku".

Premier argumentował, że "istotna część planu, który jest związany z inwestycjami musiała być okrojona ze względu na kryzys" i "to, że Polska ma sukces w walce z kryzysem wynika też z tego, że umiejętnie ograniczono wydatki".

"Genialni nie jesteśmy. Zdaję sobie sprawę, że z jednej strony jest dość duże zaufanie Polaków, ale towarzyszy temu rozczarowanie co do niektórych planów. (...) Mam pełną jasność, że nie wszystko wyszło, jak chcieliśmy" - przyznał Tusk.