Po tragicznej smierci Grażyny Gęsickiej obowiązki szefa klubu PiS przejął Marek Kuchciński. To nie spodobało się części polityków tej partii - podaje "Wprost".

Reklama

Kuchciński do tej pory był wiceszefem klubu. Przejęcie przez niego kierownictwa wydawało się więc naturalne. "Wprost" podkreśla, że polityk cieszy się wsparciem dwóch silnych frakcji - spin doktorów i zakonu PC.

Jednak Kuchciński ma mieć także wielu wrogów, którzy zarzucają mu m.in. chaos organizacyjny i egzekwowanie zakazów medialnych. "Widziałem, jak w obecności kilkunastu osób wydzierał się na posła, który publicznie wypowiedział się nie po jego myśli. To było upokarzające" - opowiada w rozmowie z "Wprost" jeden z polityków partii.

Zorganizowano nawet akcję, która miała zablokować możliwość wyboru Kuchcińskiego na szefa klubu. "Przekazaliśmy ludziom z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, że ta kandydatura doprowadzi do awantury. Wszyscy wiedzą, że wskazywanie kandydata na to stanowisko należy do kompetencji prezesa, ale prosimy tylko o jedno: niech to będzie każdy, byle nie Marek" - twierdzi znany poseł PiS. Sam Kuchciński nie chce sprawy komentować i mówi tylko, że decyzja w tej kwestii należy do prezesa partii.

Według "Wprost" w tej sytuacji kandydatami na następców Gęsickiej są: Adam Lipiński i Joanna Kluzik-Rostkowska. Sam Kuchciński miałby zostać wicemarszałkiem Sejmu.