Mirosław W. i Beata Sawicka wzięli 250 tysięcy złotych łapówki za ustawienie przetargu na zakup dwuhektarowej działki na Helu. Agenci CBA wcześniej spisali numery banknotów. Nie było więc wątpliwości, że 150 tysięcy złotych znalezionych przy burmistrzu i 50 tysięcy przy posłance to były właśnie pieniądze przygotowane przez CBA. Sawicka już wcześniej przyjęła 50 tysięcy złotych łapówki - w parku przy Sejmie.

Prokurator przekonywał sędziego, że Mirosław W. przyjął 150 tysięcy złotych i wartościowy zegarek. Sąd aresztował burmistrza na trzy miesiące. Posłankę wciąż chroni immunitet. Obojgu grozi 10 lat więzienia.

Jak ustalił DZIENNIK, Sawicka wzbudziła zainteresowanie agentów, bo chętnie chwaliła się swoimi znajomościami i wpływami wśród ludzi władzy. CBA wysłało swojego człowieka, który przedstawił się posłance jako biznesmen i poprosił o pomoc w dotarciu do lokalnej władzy. Sawicka połknęła haczyk. Potem wypadki potoczyły się szybko. Efekt - wczorajsze zatrzymania pod zarzutem korupcji.