Spiskowcy uważają, że to Olejniczak jest głównym winowajcą wyborczej porażki. To on postawił na Aleksandra Kwaśniewskiego, nie reagował w chwilach "słabości" byłego prezydenta, ale też - i o to mają największą pretensję - był ślepym wykonawcą poleceń Kwaśniewskiego. Chodzi m.in. o pomysł pójścia do wyborów razem z Demokratami, czemu przeciwnych było wielu działaczy Sojuszu.

Reklama

Najbardziej żal Dubaniowskiego

Przeciwnicy Olejniczaka mówią, że przez jego taktykę do Sejmu nie weszli tak znani politycy Sojuszu, jak Grzegorz Kurczuk, Katarzyna Piekarska, Piotr Gadzinowski czy Kazimierz Chrzanowski - wieloletni lider SLD w Małopolsce.

Także Waldemar Dubaniowski nie dostał się do Sejmu, choć miał dużo głosów, ale pogrążyło go drugie miejsce na listach LiD w regionie świętokrzyskim. "Z Dubaniowskim to już po prostu zbrodnia. Takiego posła Sojusz potrzebuje teraz jak świeżej wody. Młody, elegancki, ulubieniec mediów, miał być gwiazdą komisji śledczej do sprawy wyjaśnienia śmierci Barbary Blidy" - mówi dziennikowi.pl jeden ze spiskowców z SLD.



Największa wściekłość panuje w regionach. Ich działacze ostro szykują się na nadzwyczajny kongres. Nie tylko zażądają odwołania Olejniczaka, ale także będą chcieli demonstracyjnie odwołać Aleksandra Kwaśniewskiego z szefa Rady Programowej LiD-u.

Wszystko nieoficjalnie

Sekretarz generalny SLD, Grzegorz Napieralski, pytany o te plany, nie chciał ich komentować. "Wynik trzeba przeanalizować i wyciągnąć z niego poważne wnioski na przyszłość. Bo nie jest dla nas zadowalający" - odpowiedział.

Reklama

"Oczywiście, będzie dyskusja. Bo trudno oszacować, ilu posłów straciliśmy w związku z dolegliwościami Aleksandra Kwaśniewskiego" - dodaje Wacław Martyniuk, sekretarz klubu parlamentarnego SLD.

Spiskowcy nie chcą ujawniać swoich planów, bowiem obawiają się, że Olejniczak będzie zwlekał z powoływaniem Rady Krajowej, a to ona podejmuje decyzję o zwołaniu nadzwyczajnego kongresu.

Olejniczak rzuca rękawicę

"Z każdym, który mnie krytykuje, jestem gotowy stanąć twarzą w twarz i porozmawiać. Ale nie za pośrednictwem mediów, tylko prosto w oczy. Wszystkim tych krytykującym chcę powiedzieć jedno - w Łodzi wygrałem nawet z Platformą" - odpowiada dziennikowi.pl Wojciech Olejniczak.

I tłumaczy, że kongres tak czy inaczej się odbędzie. "Nikt nie musi zwoływać nadzwyczajnego, a ja na kongresie jestem gotów poddać się weryfikacji" - zapewnia.

Szef SLD przyznaje, że wynik jest gorszy, niż oczekiwał. "Ale teraz trzeba się skupić na pracy i utrzymać tych wyborców, którzy na nas głosowali. A także zdobyć nowych" - podkreśla.