Teoretycznie członków zarządu trudno jest odwołać ze stanowiska, bo wybiera ich rada nadzorcza, którą z kolei wybiera Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. "Newsweek" przypomina jednak, że skład rady nadzorczej jest dziś niepełny. Tygodnik pisze, że KRRiTV ma uzupełnić jej skład jeszcze przed 8 listopada. Wtedy to ma odbyć się posiedzenie rady, które - zdaniem "Newsweeka" - może skończyć karierę Urbańskiego w TVP.
Pretekstem do odwołania Urbańskiego ma być spór, między prezesem, a dwoma innymi członkami zarządu TVP - Marcinem Bochenkiem i Sławomirem Siwkiem. Obaj dostali się do zarządu TVP z rekomendacji PiS. Tak więc spór między nimi a Urbańskim świadczy o tym, że rządząca partia odsunęła się od obecnego prezesa telewizji publicznej, twierdzi "Newsweek".
Chodzi o spór dotyczący technologii potrzebnej do budowy platformy cyfrowej TVP. Według "Newsweeka" Bochenek i Siwek chcą, by technologię dostarczyła firma SAS Astra z Luksemburga. Powstał już ponoć projekt umowy z SAS Astra.
Urbański natomiast podpisał niedawno umowę w tej sprawie z Polkomtelem (operatorem sieci Plus). Jak dowiedział się "Newsweek" sprawa projektu SAS Astra została postawiona w minionym tygodniu na zarządzie TVP. Prezes Urbański zlecił telewizyjnemu biuru prawnemu oraz biuru zamówień publicznych i innym komórkom TVP wykonanie ekspertyz i analiz projektu umowy z SAS Astra. Analizy nie zostawiły na umowie suchej nitki - pisze "Newsweek".
"Newsweek" twierdzi, że w przyszłym tygodniu Andrzej Urbański może stracić stanowisko prezesa TVP. Mało tego, sprawcami przewrotu mają być ludzie PiS. Partia jeszcze rządzi w Polsce, ale ma ponoć żal do Urbańskiego, że nie zaangażował się dostatecznie w kampanię wyborczą po stronie PiS. Pretekstem do odwołania Urbańskiego ma być spór o dostawcę technologii potrzebnej do budowy platformy cyfrowej TVP.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama