Minister sprawiedliwości w rządzie PiS zarzucił Millerowi zadeptywanie śladów na miejscu zbrodni zaraz po tym, jak amerykański sąd odmówił ekstradycji do Polski Edwarda Mazura. Ten mieszkający w Stanach Zjednoczonych polonijny biznesmen jest podejrzewany o podżeganie do zabójstwa byłego szefa polskiej policji.
Leszek Miller zapowiedział wtedy, że pozwie Zbigniewa Ziobrę do sądu. Odpowiedzią na to było oświadczenie resortu sprawiedliwości, że były szef rządu "jest osobiście politycznie odpowiedzialny za umożliwienie ucieczki Edwarda Mazura z Polski".
Dziś w Sądzie Okręgowym w Warszawie zaczęła się pierwsza rozprawa w cywilnym procesie wytoczonym przez Millera. Były premier domaga się przeprosin w mediach oraz wpłaty przez Ziobrę 30 tysięcy złotych na dom dziecka. Kolejna rozprawa przed sądem ma się odbyć 26 marca. Wtedy to zeznawać będą Bogdan Borusewicz i Zbigniew Sobotka, którzy byli na miejscu zabójstwa generała Papały.
"Przed wyrokiem sądu w Chicago Ziobro zapowiadał polskie Austerlitz, a wyszło Waterloo. To, co dla amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości nadawało się tylko do kosza, dla polskich prokuratorów pod wodzą ich głównego szefa miało walor porażających, twardych i oczywistych dowodów" - pisze na swoim blogu Leszek Miller.
"Terminy te w połączeniu z pyszałkowatą butą słyszeliśmy często na licznych konferencjach prasowych gwiazdy PiS. W taki właśnie sposób Ziobro mnożył absurdalne zarzuty i pod moim adresem. Nie mogłem i nie chciałem, przez wzgląd na pamięć Marka Papały, przejść nad jego oskarżeniami do porządku dziennego" - dodaje.
Emocji w tym procesie na pewno nie zabraknie. Przecież nie od dziś powszechnie wiadomo, że obaj politycy wzajemnie się nie znoszą. Do kanonu politycznych kłótni weszła już gwałtowna wymiana zdań podczas przesłuchania Leszka Millera przed komisją śledczą wyjaśniającą aferę Rywina w 2003 roku.
Zobacz wymianę zdań Miller-Ziobro z czerwca 2003 roku >>>
Wtedy Zbigniew Ziobro zadający pytania Millerowi zasugerował, że ponosi on odpowiedzialność za śmierć generała Papały. Ówczesny przywódca SLD nie wytrzymał i wypalił prosto do mikrofonu: "Pan jest zerem, panie Ziobro".