"Z kolegami z PiS będziemy nadal przyjaciółmi" - zapewnia "Gazetę Wyborczą" Mirosław Marcinkiewicz, który od roku jest radnym sejmiku województwa lubuskiego. I choć zdecydował się oddać legitymację partyjną, to zamierza jednak pozostać w klubie PiS. "Chyba mnie nie wyrzucą?" - zastanawia się. Na razie nie chce mówić dlaczego z PiS odchodzi.
Być może w jego ślady pójdzie drugi brat byłego premiera. "Nie słyszałem o decyzji Mirka, chociaż podzielam jego wątpliwości. Podczas świąt spotkamy się w trójkę i porozmawiamy. Zawsze wszystko robiliśmy razem, ale decyzja Kazimierza, a teraz Mirosława, nie przesądza o tym, czy zostanę w PiS, czy nie" - tłumaczy Arkadiusz Marcinkiewicz, wiceszef gorzowskiej Rady Miasta.
A co na to gorzowscy działacze PiS, kojarzeni z byłym premierem? Wyczekują - pisze "GW" . "W święta pewnie nie tylko bracia Marcinkiewiczowie się spotkają, ale całe nasze środowisko. Porozmawiamy o sytuacji w partii, która się zmienia, bo każdego dnia odchodzą z partii kolejni politycy" - mówi były poseł Marek Surmacz.