W restauracji "Czerwona Oberża" biznesmeni handlujący węglem spotkali się z kandydatem na prezydenta, Aleksandrem Kwaśniewskim - twierdzi w "Rzeczpospolitej" Ryszard Zając, dawny polityk "Solidarności", później były poseł SLD. Zdaniem Zająca, wziąć udział w imprezie mógł właściciel prywatnej firmy o obrotach co najmniej miliona złotych, który zapłacił minimum 20 tysięcy złotych.
Atmosfera na spotkaniu w "Czerwonej Oberży" była bardzo swobodna - przekonuje Zając. W pewnym momencie szefowa sztabu wyborczego Kwaśniewskiego zaczęła śpiewać rosyjskie pieśni. Dołączyć miał do niej przyszły prezydent. To właśnie podczas spotkania śląska Alexis miała przekazać 60 tysięcy złotych na fundusz wyborczy Kwaśniewskiego - pisze "Rzeczpospolita".
Imprezę poprzedzić miała narada w katowickiej siedzibie SdRP. Według Ryszarda Zająca, wzięli w niej udział Kwaśniewski, Barbara Kmiecik, a także Zając, poseł lewicy Wacław Martyniuk i szef SdRP na Śląsku, Zbyszek Zaborowski. Wówczas Kwaśniewski miał zlecić Zającowi zorganizowanie odpłatnego spotkania.
"Nie było takiego spotkania. Poza tym nie było w zwyczaju, by kwestie organizacyjne ustalał osobiście kandydat na prezydenta. Tym zajmował się sztab, gdyż w gorącym okresie kampanii wyborczej kandydat nie miał zwyczajnie czasu na takie imprezy, bo spotykał się z wyborcami" - odpowiada "Rzeczpospolitej" Kwaśniewski.
Prezydent potwierdza co prawda, że brał udział w spotkaniu z Barbarą Kmiecik, ale nie wiedział wówczas, czym się ona zajmuje. Zeznania Zająca kwestionuje też Zaborowski. "Podziwiam pamięć osób, które po 13 latach pamiętają takie szczegóły, jak skład osobowy spotkań" - mówi "Rzeczpospolitej" ówczesny szef SdRP na Śląsku. I nazywa twierdzenia Zająca bredniami.