Pani rzecznik napisała, że nie sprzeniewierzyła się ślubowaniu - jak twierdzą jej polityczni przeciwnicy - bo nie pozwoliłby na to jej honor i uczciwość - podaje Radio ZET. Ewa Sowińska dodaje też, że jest katoliczką i ślubowanie składała z dodaniem zdania: "Tak mi dopomóż Bóg". Więc nie mogła takiej przysięgi złamać. Do tego ma ekspertyzy, w których eksperci twierdzą, że nie można jej odwołać.

Reklama

Dlatego uważa, że ci posłowie, którzy zarzucają jej złamanie przysięgi i podpisali się pod wnioskiem o jej odwołanie, pomawiają ją. I chce podać ich wszystkich do sądu.

Nie udało jej się jednak tymi argumentami przekonać dziś marszałka Sejmu, by odrzucił wnioski o jej odwołanie. Ale jeszcze raz spotka się z Bronisławem Komorowskim w piątek lub poniedziałek.

I dopiero po nim będzie wiadomo, czy Ewa Sowińska poda się do dymisji, tak jak chce Komorowski, czy też Sejm będzie debatował nad jej odwołaniem. Choć, jeśli dojdzie do głosowania, to jego wynik wydaje się przesądzony - większość posłów jest za pożegnaniem się z Sowińską.

Reklama