"Istniała realna obawa, że w czwartek kilkudziesięciu posłów wyjedzie na mecz i nie zdąży wrócić, a wtedy głosów do odrzucenia wotum mogłoby zabraknąć" - przyznaje jeden z posłów PO. Przed kluczowym meczem Polaków na Euro 2008 w Platformie zapanowała piłkarska gorączka. Studzić ją musiał Chlebowski, który sam zrezygnował z wyjazdu do Wiednia. "Kiedy oddawałem bilet z żalu ręce mi się trzęsły" - mówi DZIENNIKOWI szef klubu PO.
Mimo ogłoszenia dyscypliny niektórzy posłowie i tak wyjechali na mecz. Kiedy wczoraj w południe rozmawialiśmy z Ireneuszem Rasiem, wiceszefem sejmowej komisji kultury fizycznej i sportu, był już w drodze do Austrii.
"Przed każdym meczem jestem optymistą. Wierzę, że wygramy" - emocjonował się Raś. Ale zaklinał się: "Na głosowanie nad wotum oczywiście wrócę". Chlebowski zapowiada, że dla niesubordynowanych posłów nie będzie taryfy ulgowej.
"Nie jestem potworem ani wampirem. Świetnie rozumiem kolegów, którzy żyją meczem. Sam jestem kibicem. Ale jest czas na kibicowanie i na pracę. W piątek liczę na 100-proc. frekwencję" - mówi twardo szef klubu PO.
Za niestawienie się na dzisiejszym głosowaniu w obronie ministra Rostowskiego grożą w PO kary finansowe, a nawet utrata funkcji w komisjach sejmowych. Determinacja Chlebowskiego jest tym większa, że nie ma pewności, ilu posłów PSL pojawi się dziś w Sejmie. Koalicjant nie wprowadził dyscypliny. A szeregi zwiera PiS, wnioskodawca wotum nieufności dla ministra finansów. Kiedy rzecznik dyscypliny w klubie PiS Marek Suski dowiedział się, że do Austrii jedzie Jacek Kurski, nie krył oburzenia.
"Nic mi nie mówił! Nie ma na to mojej zgody. Może zgłosił to przewodniczącemu klubu? Jeśli nie, dostanie karę" - zapowiadał Suski. Kurskiego nie przestraszył. "Jeśli byłaby kara w takiej sprawie, mogę zapłacić" - odpowiadał Kurski, który na mecz pojechał razem z kolegami z Platformy. "Umówiliśmy się o wpół do drugiej w barze za kratą" - opowiadał poseł PiS.
I rozmarzył się na samą myśl, że już za kilka godzin będzie na stadionie. "Trybuna yellow jak yellow submarine, yellow, czyli żółty, czyli kolor papieski" - wyliczał Kurski. Jego partyjny kolega Adam Hofman o tej samej porze był już w Austrii. Gdy do niego zadzwoniliśmy, zapewniał, że dziś o godz. 13 na pewno będzie w Warszawie.
"W piątek będę już z powrotem w Sejmie i będę głosował przeciwko ministrowi Rostowskiemu" - zaklinał się wczoraj Hofman.
Sprawdziliśmy, czy posłowie, którzy pierwotnie planowali nie tylko zobaczyć mecz, lecz także spędzić w Wiedniu weekend, będą w stanie przebukować bilet, tak by zdążyć na głosowanie. "Spokojnie. W piątek rano na trasie Wiedeń-Warszawa jest jeszcze sporo wolnych miejsc" - mówi Janusz Porzyn z portalu Biletylotnicze.pl