Poseł ludowców publicznie przyznawał, że takie telefony z prośbą o załatwienie komuś pracy, to powszechna sprawa. Twierdził, że on sam w swojej karierze odbył kilkaset takich rozmów. Dlaczego jeden z liderów PSL uważa, że to normalne? "Moją dewizą jest pomagać" - mówił bez żenady Polskiemu Radiu.
Działania dziennikarzy TVN, którzy obnażyli nepotyzm w Agencji Rynku Rolnego, Kłopotek nazwał perfidną prowokacją. A dyrektora bydgoskiego oddziału ARR chwalił. Według niego, Adam Koc to jeden z najlepszych pracowników agencji. I zapewniał, że dlatego nie straci pracy.
Stało się jednak inaczej. Koc sam podał się do dymisji, która natychmiast została przyjęta. "Znam swoje miejsce w szeregu. Takie działania są niedopuszczalne" - bił sie w piersi były już szef bydgoskiej ARR.
>>>Przeczytaj, jak szef ARR obiecał pracę osobie związanej z PSL
Szef ARR w Bydgoszczy po kilku minutach rozmowy z reporterem podającym się za urzędnika z resortu rolnictwa, obiecał dać pracę "protegowanemu PSL". Zobowiązał się przepchnąć jego kandydaturę w konkursie.
Prawo i Sprawiedliwość już zażądało debaty na temat sytuacji w rolnictwie. PiS chce też, by sprawą nepotyzmu w Agencji Rynku Rolnego zajęła się sejmowa komisja rolnictwa.
>>>Sprawdź, jak Platforma ocenia PSL
Radykalnie wypowiada się na ten temat szef SLD. "Wierzę, że zostanie to wyjaśnione przede wszystkim przez wicepremiera Grzegorza Schetynę i odpowiednią osobę w PSL, i polecą głowy w trybie natychmiastowym, bo to pokazuje skalę kolesiostwa i nepotyzmu w koalicji PO-PSL" - mówi Grzegorz Napieralski.
Do chóru potępiającego praktyki ludowców w ARR dołącza też koalicyjny partner PSL - Platforma Obywatelska. "Nie ma zgody premiera, nie ma zgody klubu PO na tego typu zachowania. Standardem dla nas są kwalifikacje, kompetencje i otwarte konkursy na stanowiska w administracji publicznej" - oświadczył szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.