Co czeka Jacka Kurskiego za "przyklejenie się" do policyjnego konwoju, jazdę na światłach awaryjnych i niezatrzymywanie się na wezwanie mundurowych? Pouczenie albo nagana. "Uchylenie immunitetu tylko w przypadku, jeśli będzie o to wnioskowała prokuratura. Ale nie wydaje mi się, by do tego doszło" - mówi DZIENNIKOWI marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

Reklama

Policja sporządziła notatkę z opisem drogowych wybryków posła, którą wyśle do marszałka Sejmu. Bronisław Komorowski zapewnia jednak w rozmowie z DZIENNIKIEM, że jeszcze żadnego pisma w tej sprawie nie dostał. "Jak je otrzymam, uzgodnię z prezydium Sejmu, czy skierować wniosek do komisji etyki psoelskiej" - przyznaje Bronisław Komorowski.

Uchylenie immunitetu i surowa kara - to zdaniem szefa SLD powinno spotkać Jacka Kurskiego. "Dla mnie sprawa jest jasna: jeśli są dowody na to - czarno na białym, pewne dowody - że Jacek Kurski złamał prawo, to powinien zostać ukarany. Trzeba mu odebrać immunitet i ukarać go zgodnie z prawem" - mówi DZIENNIKOWI Grzegorz Napieralski.

"Jacek Kurski miał wiele szczęścia. W innych państwach mielibyśmy już nekrolog. W Polsce nie i powinien podziękować policjantom, że zachowali się wobec niego niezwykle elegancko" - komentuje poseł Jerzy Szmajdziński. Jego zdaniem poseł PiS szarżując za policyjnym konwojem i nie chcąc się zatrzymać do kontroli, zachował się bardzo nieodpowiedzialnie.

"Naraził tych policjantów na bardzo stresową sytuację. Mieli dość stresu przewożąc przestępcę. Więc to skandaliczna sytuacja" - oburza się parlamentarzysta lewicy w Radiu ZET.

Jacek Kurski w środę na trasie z Gdańska do Warszawy "przykleił się" swoim autem do policyjnego konwoju. Włączył awaryjne światła i jechał tuż za radiowozem, w którym - jak się okazało - mundurowi przewozili groźnego przestępcę. Policjanci, obawiając się, że mercedesem jadą kompani bandziora i że będą chcieli go odbić, czym prędzej wezwali posiłki.

Tajemniczego kierowcę zatrzymali dopiero na specjalnie zorganizowanej blokadzie niedaleko Ostródy. Ku zdumieniu policjantów z auta wysiadł Jacek Kurski. Ponieważ jako poseł ma immunitet, drogówka puściła go w dalszą drogę.

Poseł PiS tłumaczył się, że pędzi do stolicy na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim i że sądził, iż policjanci obstawiają jakiegoś polityka. "Przeszarżowałem. Dobrowolnie poddam się karze, wpłacę pieniądze na fundację ofiar wypadków drogowych" - zapewnił.