Drugi raz partia Jarosława Kaczyńskiego postawiła się w dwuznacznej sytuacji. Tak było w słynnej sprawie alimentów Ludwika Dorna, gdy skrytykował go Przemysław Gosiewski. Szybko okazało się, że szef klubu PiS też ma podobne kłopoty.
I tym razem historia się niemal powtórzyła. Rano Gosiewski podpisał wniosek, by CBA zajęło się osobą szefa resortu finansów. Jakie przestępstwo korupcyjne miałby popełnić Rostowski? Nie ujawnił w swoim oświadczeniu majątkowym, w jakich bankach zaciągnął swoje trzy kredyty hipoteczne na łączną kwotę 194 tys. funtów. PiS za "Gazetą Polską" chciało też wiedzieć, skąd Rostowski ma pieniądze na spłacanie rat tych pożyczek.
>>>Wpadka PiS. Winią ministra, a nie są lepsi
Gosiewski sugeruje w piśmie do CBA, że "taka forma wypełnienia wniosku rodzi uzasadnione podejrzenie", że mamy do czynienia z przestępstwem. A zgodnie z ustawą o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, ministrowi mogłaby grozić nawet kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Rostowski, choć na urlopie, szybko opublikował swoje wyjaśnienie. Poinformował, że oprócz dochodów z ministerialnej pensji ma wpływy z wynajmu mieszkań (w oświadczeniu majątkowym wykazuje ich aż pięć), odsetek od lokat bankowych, zysków z funduszu pieniężnego Pioneer oraz z praw autorskich od opublikowanych książek. "Wszystkie te dochody są ujęte w moim - publicznie dostępnym - oświadczeniu majątkowym" - oświadczył. Ujawnił też, w jakich bankach ma kredyty mieszkaniowe (Cheltenham and Gloucester Building Society od 1993 r. i Paragon Mortagages PLC od 1998 r.). Dodał też, że nie posiada akcji żadnego banku i z żadnym z nich nie współpracuje. Że w ostatnich 10 latach doradzał tylko Pekao SA.
Politycy PiS tego oświadczenia nie komentowali. Szybko zresztą musieli się tłumaczyć z zeznań majątkowych własnych posłów.
Udało nam się bowiem ustalić, że w klubie PiS jest przynajmniej sześciu parlamentarzystów, którzy nie ujawnili, w jakim banku zaciągnęli zobowiązania. Tadeusz Cymański nie wpisał, w którym banku ma ROR i pożyczkę w wysokości 35 tys. zł. Podobnie Marzena Wróbel. Z kolei Jerzy Rębek nie podał ani w jakim banku ma kredyt mieszkaniowy, ani komu i w jakiej instytucji poręczył kredyt inwestycyjny na 190 tys. zł.
Czy sprawy związane z tymi posłami także wyjaśni CBA? "Jeśli są jakieś wątpliwości, to sami posłowie powinni je wyjaśnić. Ale jest zasadnicza różnica między ministrem finansów a zwykłym posłem" - twierdzi rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak. Dodaje, że sprawa Rostowskiego trafiła do CBA, bo "wyglądała na poważną".Zastrzegł jednak, że PiS nie twierdzi, że Rostowski popełnił "jakieś wielkie przestępstwo".