Po ostrych słowach polityków Platformy krytykujących książkę Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie do szturmu ruszyła ośmielona lewica. W poniedziałek Aleksander Kwaśniewski powiedział o IPN, że to „instytut kłamstwa narodowego”. Dzień później Janusz Kurtyka nazwał w związku z tym byłego prezydenta komunistycznym aparatczykiem i powiedział w wywiadzie dla "Polski", że Kwaśniewski to TW Alek.

Reklama

Kwaśniewski był oburzony. "Nie byłem komunistycznym aparatczykiem. Nie pełniłem nigdy jakichkolwiek funkcji w PZPR" - napisał w oświadczeniu i powołał się na orzeczenie Sądu Lustracyjnego z 2000 roku. Ale IPN zapowiada, że w maju w swoim biuletynie zamieści artykuł dotyczący byłego prezydenta. Mają tam być nowe fakty na temat jego współpracy z aparatem państwa komunistycznego.

>>>A może rozwalić IPN w drobny mak?

Za Kwaśniewskim ostro wstawił się SLD. "Czas przerwać żenujący spektakl z udziałem prezesa IPN" - mówił Wojciech Olejniczak.

Jednak odsiecz dla Kurtyki przyszła z niespodziewanej strony. Broni go minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. "Pan Aleksander Kwaśniewski nie powinien się gniewać, gdy prezes Kurtyka przypomina mu, kim był wcześniej" - mówił.

Reklama

Prezesa IPN w obronę wziął też prezydent. Zasugerował nawet, że go odznaczy. "Zamieszanie wokół IPN jest przejawem walki tej Polski, która ma coś na sumieniu, z tą, która nie ma" - powiedział.

>>>Kurtyka dostanie medal od prezydenta?

Czym skończy się wojna o instytut? Zbigniew Chlebowski powtórzył, że Platforma przygotowuje nowelizacje ustaw o IPN i lustracji, ale nie ma powodu, by bardzo szybko trafiły do parlamentu. "Mamy komfortową sytuację, lewica się w tej sprawie naparza z PiS, a my możemy się przyglądać z boku" - mówi inny z polityków PO.