Aktorka popłakała się do słuchawki telefonu podczas rozmowy transmitowanej na żywo przez TVN24. Mówiła, że padła ofiarą wyjątkowo wulgarnych komentarzy i została pobita przez nieznanych jej napastników. Nie potrafiła jednak potwierdzić, czy mogłaby ich rozpoznać na ulicy, chociaż zapewniła, że ma dobrą wzrokową pamięć. Oskarżyła też policję o to, że nie chciała przyjąć od niej zgłoszenia. "Wszyscy się ode mnie odwracają" - mówiła.
>>> Cugier-Kotka brutalnie pobita
Kobieta twierdzi, po wyjściu z domu została otoczona przez kilku mężczyzn, który ją wyzywali. Jeden z nich miał do niej powiedzieć: "Możesz mnie w dupę pocałować sprzedajna dziwko PiS-u". Aktorka została też kopnięta w kolano. "Ci ludzie nie wiedzieli, że miałam dwa razy operowane kolano. Trafili mnie w słaby punkt" - płakała do słuchawki telefonu.
>>> Cugier-Kotka dała czerwoną kartkę PO
Jak wyglądał napad? "Wyszłam rano do sklepu, nie bojąc się niczego. Wcześniej dostawałam pogróżki, nawet groźby karalne, ale nie przejmowałam się tym" - mówiła. Dodała, że teraz, kiedy została naruszona jej cielesność, sprawy przybrały zupełnie inny bieg.
>>> Zobacz, jak Cugier-Kotka uwodzi Kurskiego
Czy widziała wcześniej na ulicy obok swojego domu sprawców napadu? "Raczej nie zrwacam uwagi na takich ludzi" - mówiła, ale dodała, że z uwagi na to, co mówili napastnicy, wiąże napad z jej politycznym zaangażowaniem w kampanię PiS.
>>> Grożą jej śmiercią, bo grała dla PiS
Katarzyna Kolenda-Zaleska, która przysłuchiwała się relacji Cugier-Kotki, powiedziała na antenie TVN24, że wczoraj Tomasz Sianecki, reporter TVN, spotkał aktorkę na ulicy, rozmawiał z nią i nagrał jej wypowiedź na temat kampanii. Aktorka ani słowem nie wspomniała mu jednak o napaści, do której miało dojść kilka dni temu. Była zadowolona i mówiła, że jej wkład w kampanię nie był duży.
"Żeby ścigać takie przestępstwo potrzebny jest wniosek. Do tej pory taki wniosek nie został złożony. Podobno do zdarzenia doszło w sobotę rano. Telefon na numer 112 został wykonany około godz. 14, czyli kilka godzin po zdarzeniu. Policjanci pojechali na miejsce. Kobieta powiedziała, że wykręcono jej rękę i uderzono w pośladek" - tłumaczy Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji. Dodał, że do tej pory Cugier-Kotka nie złożyła na policji ani zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, ani obdukcji lekarskiej z pobicia.