"Nie rozmawiam z mediami. Jestem atakowana przez dziennikarzy" - zaznaczyła na wstępie naszej rozmowy Anna Cugier-Kotka. "Właśnie dlatego proponujemy pani badanie na wariografie. Chodzi o to, żeby uciąć wszelkie spekulacje" - zaproponowaliśmy aktorce. Ta jednak nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy takiemu badaniu się podda. Propozycję powtarzaliśmy kilka razy. Aktorka jak mantrę powtarzała zdanie "nie rozmawiam z mediami", cały czas pozostając na linii. NIe odpowiedziała ani "tak", ani "nie".
Taką samą deklarację Cugier-Kotka złożyła już wczoraj. Wcześniej aktorka zapowiedziała , że pozwie dziennikarzy "Super Expressu", którzy mieli dopuścić się manipulacji w artykule na jej temat. Kiedy zapytaliśmy ją, na czym polegała rzekoma nierzetelność dziennikarzy, Cugier-Kotka odpowiedziała: "Wszystko już powiedziałam. Odmawiam komentarzy. Mam już dość".
Policja nie prowadzi badań na wariografie w podobnych sprawach. Wykrywacz kłamstw stosuje na przykład przy badaniach funkcjonariuszy, którzy chcą pracować w Centralnym Biurze Śledczym. Badanie można zamówić prywatnie w firmie zajmującej się sprawdzaniem wiarygodności pracowników. Jego koszt to 600 złotych.
>>>Cugier-Kotka donosi policji na dziennikarzy
Anna Cugier-Kotka dwa lata temu grała w reklamówce wyborczej PO. W ostatniej kampanii do europarlamentu zmieniła jednak polityczny front i swojego talentu oraz twarzy użyczyła PiS. Prywatnie także poparła Prawo i Sprawiedliwość. Przekonywała, że zawiodła się na rządzie PO-PSL i zachęcała do głosowania na partię Jarosława Kaczyńskiego.
Aktorka twierdzi, że w czasie ciszy wyborczej napadło ją trzech mężczyzn. Mówi, że wyzywali ją i kopali. Kobieta nie potrafi dokładnie opisać ich wyglądu, chociaż dobrze zapamiętała wyzwiska rzucane pod jej adresem.