Słowa doradcy prezydenta mogą zszokować niejednego sympatyka PO czy PiS. Dlaczego? Bo zakładają rzecz niemożliwą - kompromis między politykami, którzy się nie znoszą. "W dojrzałej demokracji, jak np. w Niemczech, CDU potrafiło się dogadać z SPD. Ale u nas takie porozumienie chyba by nie wyszło. A bardzo chętnie widziałbym taki dwuletni sojusz między dwoma głównymi partiami, którego celem byłaby walka z kryzysem" - oświadczył doradca prezydenta.

Reklama

Jego zdaniem, w takim przypadku wreszcie przeprowadzono by reformę finansów publicznych. Poprawiłaby się ściągalność podatków, w tym VAT, doszłoby do przynajmniej ograniczonej reformy KRUS i ścięto by część wydatków na administrację.

"To bolesne i trudne, ale rządzenie to też podejmowanie męskich, twardych decyzji, a nie tylko uśmiechanie się w blasku fleszy. Na pewno nie można ciąć wydatków na badania i naukę, czyli to, co może napędzać naszą gospodarkę. Nie można też rozpoczynać wielkiego programu prywatyzacji, bo wyprzedawanie spółek za 20-30 proc. ich wartości jest niegospodarnością i głupotą. Ale w innych sprawach jest pole do kompromisu. Tylko trzeba chcieć" - powiedział Glapiński.