"Rzeczywiście przesłuchaliśmy syna Bolesława Piechy" - potwierdził naczelnik wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej prokurator Marek Wełna.

>>>Przeczytaj, dlaczego prokuratura interesuje się synem Piechy

Reklama

Śledczy chcą wiedzieć, czy Tomasz Piecha wynajmuje mieszkanie na zwykłych zasadach rynkowych. A zapewniał o tym publicznie jego ojciec. "Mój syn ma przelewy, które udowodnią, że płaci normalne rynkowe stawki" - mówił były wiceminister zdrowia.

Jednak okazuje się, że sprawa wygląda inaczej. "W prokuraturze Tomasz Piecha zeznał, że ma rachunki za opłacony prąd, wodę i czynsz. A za wynajem płaci kilkaset złotych gotówką i nie ma na to żadnych pokwitowań" - podaje RMF FM.

Do tego przez pierwsze miesiące syn wiceministra w ogóle nie płacił za wynajem. "To dlatego, że mieszkanie było w złym stanie i trzeba było je odremontować" - tak miał zeznać prokuratorom Tomasz Piecha.

Afera z iwabradyną - preparatu, który jesienią 2007 roku Bolesław Piecha wpisał na listę leków refundowanych - poważnie zachwiała karierą polityka PiS. Dziennikarze podpatrzyli wiceministra zdrowia, jak spotyka się z lobbystą firmy Servier, produkującej iwabradynę.

>>>Leki refundowane na celowniku CBA

Reklama

Wpisanie medykamentu na listę to dla producenta ogromne zyski. Oznacza bowiem, że do każdego opakowania leku sprzedanego w aptece za niższą cenę, dopłaca resort zdrowia.

Bolesław Piecha tłumaczył, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami i że nie spotykał się z biznesmenem. Ale dziennikarze udowodnili, że gościł w swoim gabinecie przedstawicieli firmy Servier, między innymi Wiesława Likusa.

>>>Zobacz, jak Piecha sam sobie zaprzeczał

Jak wynika ze śledztwa "Newsweeka" i radia RMF, to właśnie Likus pomógł znaleźć mieszkanie synowi Bolesława Piechy, studiującemu w Krakowie. Prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne podejrzewają, że przysługa może mieć związek z decyzjami Piechy z czasów, gdy był wiceministrem zdrowia.

Pytany o to Bolesław Piecha ostro zaprzecza. Twierdzi, że syn sam znalazł sobie mieszkanie do wynajęcia. Co innego mówi Wiesław Likus. "Dałem jakiś kontakt" - ucina.