W latach 1998-2000 Sławomir Miller zapewniał członków mafii paliwowej, że załatwi im kontrakty paliwowe, dostęp do surowców, a nawet pomoże w kupnie atrakcyjnych nieruchomości. Powoływał się przy tym na znajomości w różnych urzędach, służbach specjalnych i posłów.
Zatrzymanie Sławomira Millera to efekt największego w kraju śledztwa dotyczącego oszustw na rynku paliw. "Sprawę mafii paliwowej i zatrzymania brata byłego premiera nadzoruje 12 osób z Prokuratury Krajowej. To specjalny zespół do prowadzenia tej sprawy" - powiedział Prokurator Krajowy Janusz Kaczmarek.
Śledztwo dotyczy nielegalnego obrotu paliwami, wyłudzania akcyzy i prania brudnych pieniędzy. Materiały w tej sprawie trafiły do Krakowa z 10 prokuratur w kraju. Zarzuty postawiono już ponad 220 osobom. Z powodu podrabiania paliw Skarb Państwa stracił 10 miliardów złotych.
O podejrzanych interesach przyrodniego brata premiera Millera mówi się już od kilku lat.
Kiedy wybuchła afera Rywina, premier Miller zwrócił się do ABW o sprawdzenie sygnałów, że Sławomir Miller powołuje się na niego i czy w związku z tym nie doszło do próby korupcji funkcjonariuszy publicznych.
Szef ABW zapowiedział, że jego firma wyjaśni sprawę. Premier Miller publicznie oświadczył, że po prostu nie utrzymuje kontaktu z bratem. Tę wersję potwierdza rzecznik prokuratury - w śledztwie nie ma ustaleń, by Sławomir Miler współpracował z przyrodnim bratem Leszkiem.
A kariera tego ostatniego rozpoczęła się w 1995 roku, kiedy wspólnie z ówczesnym posłem PSL z Łowicza Tadeuszem Gajdą założyli własną firmę. Specjalizowała się ona w usługach dla firm i instytucji, zwłaszcza tych związanych z obronnością.
Poseł przez 4 kadencje, czyli 16 lat, dbał z wielką starannością i pieczołowitością głównie o tereny i bazy po zlikwidowanych jednostkach. A dokładniej – interesowały go te bazy, w których znajdowały się duże zbiorniki do przechowywania paliw. Zbiorniki potrzebne były do fałszowania paliwa, czyli cudownej zamiany oleju opałowego na napędowy.
Od połowy lat 90. w mechanizm fałszowania paliwa i oszukiwania Skarbu Państwa na akcyzie zaangażowani byli funkcjonariusze praktycznie wszystkich tajnych służb - WSI, ABW. To właśnie tacy ludzie znaleźli zatrudnienie w firmie Sławomira Millera. Brat premiera nie ukrywał tego.
Byli agenci i ich współpracownicy kupowali komponenty potrzebne do podrabiania paliw w spółce należącej do koncernu Orlen. Olej trafiał do jednej z bardzo wielu wojskowych baz paliwowych, w której był dalej – "uszlachetniany". Następnie rozwożono go do stacji benzynowych.
Od 1995 roku systematycznie na redę portu wojennego w Gdyni wpływały tankowce, które rozładowywano w porcie. Przywoziły one olej opałowy, oficjalnie kupowany na giełdzie w Rotterdamie, a w rzeczywistości był to olej napędowy z rezerw rosyjskiej armii oraz z Kłajpedy na Litwie.
Pod koniec 2002 zaczęły wypływać powiązania Sławomira Millera z tajnymi służbami i próba sprzedaży Rafinerii Gdańskiej Rosjanom. Latem tego samego 2002 roku został on szefem rady nadzorczej Konsorcjum Gdańskiego, które było szczególnie zainteresowane prywatyzacją Rafinerii Gdańskiej. Jego nazwisko miało ułatwić kontrakt. Na szczęście dla Skarbu Państwa do transakcji nie doszło.
Zatrzymany wczoraj przez policję Sławomir Miller, przyrodni brat byłego premiera Leszka Millera, odpowie za... oszukanie mafii paliwowej! Według prokuratury, powołując się na swoje znajomości, obiecywał baronom paliwowym m.in. załatwienie korzystnych kontraktów. Z obietnic się nie wywiązał, ale zarobił na tym milion złotych!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama