Listę świadków, na której jest pierwszy garnitur polityków SLD i kilku znanych biznesmenów, zaaprobował wczoraj na niejawnym posiedzeniu Sąd Okręgowy w Warszawie. Krakowska prokuratura zarzuciła Sławomirowi Millerowi, że powoływał się na swoje wpływy w SLD i dzięki temu wyłudził od barona paliwowego Artura Kawalca prawie milion złotych. Sławomir Miller obiecywał Kawalcowi załatwienie atrakcyjnych terenów pod budowę stacji benzynowych i nietykalność ze strony urzędów celnych, skarbowych, UOP i MSWiA. Wziął pieniądze, ale nic nie załatwił. Miller spędził w areszcie dwa lata.

Reklama

Prokurator chce, aby podczas procesu przesłuchano w charakterze świadków całą czołówkę SLD: Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera, Józefa Oleksego, Longina Pastusiaka, Zbigniewa Sobotkę, Wiesława Kaczmarka, Tadeusza Iwińskiego, Piotra Czyżewskiego, Ryszarda Ulickiego. Wczoraj sąd wyraził na to wstępną zgodę mimo gwałtownych protestów obrony.

"Prokuraturze chodzi o pokazanie ludzi lewicy w procesie kryminalnym, powiązanie ich z mafią paliwową" - mówi mecenas Andrzej Różyk, obrońca Sławomira Millera. "Wystarczyłoby przesłuchanie 13 świadków. Bo co Aleksander Kwaśniewski może wiedzieć o interesach Sławomira Millera?"

Oskarżony zapewnia, że jest niewinny. "Siedziałem dwa lata za brata" - powiedział DZIENNIKOWI Sławomir Miller. "Moje aresztowanie miało aspekt osobisty, bo mój brat nazwał Zbigniewa Ziobrę <zerem>. To było śledztwo polityczne, a nie w sprawie mafii paliwowej. Z firmą Kawalca miałem umowę o współpracy, to był legalny kontrakt o wartości 180 tys. zł. Kawalec został zmuszony do współpracy z prokuraturą i dlatego mnie obciążył. Nigdy nie powoływałem się na brata".

Reklama

Co innego zeznał w śledztwie były sekretarz stanu w kancelarii premiera Tadeusz Iwiński. "Poinformowałem premiera Leszka Millera, że dzwonił do mnie Sławomir Miller, który powoływał się na to, że jest jego bratem, i prosił mnie o ułatwienie jakiegoś kontaktu ze sfery międzynarodowej. Premier odpowiedział mi, że nie utrzymuje ze Sławomirem Millerem kontaktów i żebym się tym nie zajmował" - powiedział.

W sprawie Millera prokuratura była tak dociekliwa, że ustaliła nawet, co Józef Oleksy pił na spotkaniu z Aleksandrem Gudzowatym, podczas którego była mowa m.in. o podejrzanych interesach przyrodniego brata premiera. Panowie raczyli się białym winem francuskim w dużych ilościach oraz spożyli pół litra wódki Wrocławski Krakus.

"Leszek Miller określał przyrodniego brata jako życiowego chuligana, który wkręca się w różne towarzystwa" - zeznał w prokuraturze Oleksy.

Wśród świadków są znani biznesmeni - Zbigniew Niemczycki i Aleksander Gudzowaty - oraz były szef Biura Ochrony Rządu Mirosław Gawor. Na procesie ma się też stawić Krzysztof Baszniak, były wiceminister pracy w rządzie Waldemara Pawlaka, który opowiadał o łapówkach dla polityków SLD przy kontraktach na dostawę gazu i ropy dla Polski. Według Baszniaka w negocjacjach łapówek w Orlenie brał udział Sławomir Miller.