Policja obawiała się kontrdemonstracji. Na szczęście nikt nie przyszedł i wszystko odbyło się bez problemów. "Byliśmy przygotowani na wszystko, ale manifestacja przebiegła spokojnie" - usłyszeliśmy w Komendzie Stołecznej Policji.
Pod Sejmem zebrało się - jak twierdzili organizatorzy - nawet trzy tysiące niezadowolonych, ale nikt do nich nie wyszedł. Dlatego że nikogo nie było! Posłowie tłumnie wyjechali na mundial. Jednak nauczyciele są dobrej myśli. "Mamy nadzieję, że media przekażą nasze postulaty rządzącym, a ci coś z tym zrobią" - optymistycznie stwierdził w rozmowie z dziennikiem.pl Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Czego domagają się nauczyciele? Odwołania Giertycha, bo - ich zdaniem - źle kieruje resortem. I stawiają zarzut - minister nie dba o równe szanse dzieci z miast i wsi. Według zmian proponowanych przez poprzednich ministrów, pięciolatki miały iść do szkoły. To miało im pomóc w późniejszej edukacji. Jednak Giertych wycofał się z tej obietnicy.
Niechęć do ministra zjednoczyła nauczycieli i uczniów. W ciągu ostatnich kilku tygodni niezadowoleni zebrali w internecie 140 tysięcy podpisów pod żądaniem odwołania Giertycha!
"To dopiero początek! My tu jeszcze wrócimy"- zagrozili ministrowi protestujący. Ale jak dowiedział się dziennik.pl, do 20 czerwca nie będzie kolejnych protestów. "Wtedy zbierze się Zarząd Główny ZNP i zastanowimy się, co dalej. Liczymy jednak na to, że wcześniej premier Marcinkiewicz odwoła pana Giertycha" - wyraził nadzieję Broniarz.
"Giertych musi odejść!" - tak trzy tysiące gardeł krzyczało wczoraj pod Sejmem. Zjednoczeni pod jednym sztandarem nauczyciele, uczniowie i studenci z całej Polski, żądali odwołania ministra edukacji. Protestujący obawiają się, że minister Giertych będzie chciał wprowadzać do szkół radykalne ideologie. Mają też sporo zastrzeżeń do jego pracy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama