Na imprezę przyjechał prywatnym samochodem i tylko z jednym ochroniarzem. Oczywiście w towarzystwie. Nie, nie żony, a szefa sekretariatu, Mariana Przeździeckiego i szefa doradców, Jacka Tarnowskiego. Czyżby zabawa tylko w męskim gronie...?

Może i pojawienie się premiera w Sopocie nie byłoby zaskakujące, jednak kilka godzin wcześniej żegnał się w Warszawie ze swoimi współpracownikami. A kilka godzin później, po wycieczce do Sopotu, znowu był w stolicy. Tym razem przekazywał władzę nowemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu.