Na imprezę przyjechał prywatnym samochodem i tylko z jednym ochroniarzem. Oczywiście w towarzystwie. Nie, nie żony, a szefa sekretariatu, Mariana Przeździeckiego i szefa doradców, Jacka Tarnowskiego. Czyżby zabawa tylko w męskim gronie...?
Może i pojawienie się premiera w Sopocie nie byłoby zaskakujące, jednak kilka godzin wcześniej żegnał się w Warszawie ze swoimi współpracownikami. A kilka godzin później, po wycieczce do Sopotu, znowu był w stolicy. Tym razem przekazywał władzę nowemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Szalał do późnych godzin nocnych. Kto? Były już premier, Kazimierz Marcinkiewicz. "Fakt" pisze, że ostatnią noc swego premierowania spędził na upojnej zabawie w kultowym sopockim klubie SPATiF. Taniec i piwko towarzyszyły mu aż do 2.00 nad ranem!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama