Już pierwsza prezentacja przekonuje, iż opowieści o małostkowości i zapiekłości działaczy PiS to całkowita bzdura. Partia Kaczyńskich z lubością udziela głosu Tuskowi i Rokicie. Fakt, że telewizor z obydwoma politykami na chwilę ląduje w zamieszaniu na taczce, w niczym nie zmienia wielkości tego gestu.
Wspólny blok "Lewica i Demokraci" z godną podziwu konsekwencją udziela głosu swoim konkurentom. PiS to, PiS tamto - zachwala lektor, a swoje deklaracje programowe za pieniądze Olejniczaka długo wygłaszają Kaczyński i Dorn.
Z kolei Giertych i LPR twardo i zdecydowanie zatrzaskują przed chuliganami bramy szkół. Bez zbędnych debat i kłótni. Po prostu nie ma zgody na "demoralizację, narkotyki i przemoc w szkołach".
W tym kontekście jak zgrzyt nienawiści - ale i dowód na słuszność ostrzeżeń Giertycha przed rozwydrzoną młodzieżą - brzmi złośliwe pytanie, zadawane w spocie Krajowej Partii Emerytów i Rencistów przez podstępną nastolatkę: "Dziadku, a co to jest kiełbasa wyborcza?" Dziadek nie wie i zamiast zajrzeć do encyklopedii lub internetu, egoistycznie namawia młodą pannę do "trzymania z nami".
Andrzej Lepper przestrzega: "Bo jeżeli, nie daj Boże, do władzy doszliby jeszcze raz liberałowie, którzy doprowadzili do tylu dramatów, to dokończą to, co zaczęli". Dobrze powiedziane. Celne zdanie - niestety, nie wiadomo, z którego okresu. Z czasów po czy przed tajnym spotkaniem przewodniczącego Samoobrony z szefem liberałów Tuskiem? Wygląda, że przed, bo opalenizna przewodniczącego mniejsza niż ostatnio.
A liberałów jest wielu. Coraz więcej. Reklamówka Platformy nie pozostawia złudzeń - cała Warszawa błękitna, cała Warszawa maszeruje. Ujęcie z helikoptera. Jest źle. Tusk, Niesiołowski i Komorowski ledwo żyją przygnieceni przez tłum zwolenników i transparenty. A przecież nie można się czuć całkiem bezpiecznie. A Donald Tusk mówi: "Tam, gdzie dziś rządzi Platforma, ludzie zarabiają więcej pieniędzy". Może tam są inne złotówki? Dlaczego nic o tym nie wiemy? Ani my, ani nawet były premier Kazimierz Marcinkiewicz, który na chwilę tylko wskakuje w samorządowy blok swojej partii. Schylony wędruje po wielkim stadionie, najwyraźniej szukając jakiejś monety. Więc może się domyśla, że jest też inna waluta?