"Premier ma nowe informacje o seksaferze, które uniemożliwiają dalszą pracę rządu" - ujawnił wczoraj dziennikowi.pl szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. To ma przesądzić o nagłej zmianie sojuszy, nad czym radziły wczoraj do późnego wieczora najwyższe władze PO i PiS.

Platforma dziś rano zaproponowała Prawu i Sprawiedliwości wsparcie. Poprze budżet państwa na przyszły rok w zamian za wybory na wiosnę i wyrzucenie z koalicji - jak mówi szef Platformy - "gości od swastyki i weterynarzy podających środki na poronienie". Tak - bez ogródek - określa polityków LPR i Samoobrony. Oprócz tego PO razem z PiS miałyby zmienić konstytucję tak, by osoby skazane nie mogły dostać się do Sejmu.

Co na to PiS? "Trzeba pamiętać, że w tym momencie nowe wybory wiele by nie zmieniły" - mówił wczoraj dziennikowi.pl Adam Bielan, rzecznik PiS. On też przewiduje, że pojawiają się nowe, szokujące informacje o seksaferze. Ale - jak zastrzega - politycy PiS zdają sobie sprawę, że mogą pojawić się i takie, które podważą wiarygodność świadków. Według Bielana kierownictwo PiS ustaliło, że jeśli prokuratura postawi Lepperowi zarzuty, będzie on musiał odejść z rządu.

Wcześniej premier nagle odwołał wizytę na Litwie. Zamiast pojechać do Wilna, wezwał Leppera, by powiedzieć mu o swoich planach wobec niego. Jak dowiedział się dziennik.pl, premierowi do wyrzucenia Leppera wystarczy informacja od prokuratorów, że wszczęli śledztwo przeciwko szefowi Samoobrony.

Jednak Lepper po spotkaniu z premierem zapewnił, że koalicja trwa i że rozmawiano także o przyszłorocznym budżecie.

Z premierem rozmawiała też wieczorem Zyta Gilowska - i pewnie stąd pojawiła się plotka o jej dymisji, natychmiast zdementowana przez nią samą. Po wyjściu z kancelarii premiera wicepremier oświadczyła, że rozmawiała z szefem rządu na temat budżetu państwa. Przyznała, że odczuwa "dyskomfort, wynikający z bycia w rządzie, w którym są również przedstawiciele Samoobrony".

To niejedyna plotka, która krążyła wśród dziennikarzy wczoraj podczas gorącego politycznego wieczoru. Mówiło się także o tym, że premier ma koło północy spotkać się z prezydentem. Do spotkania jednak najprawdopodobniej nie doszło.