Szef Samoobrony pewnie wie, że nawet jeśli adwokat zapłaci za badania, prokuratura nie musi wcale uznawać takich "prywatnych" wyników. Bo dla potrzeb śledztwa badania wykonują powołani przez prokuraturę biegli, a nie pierwsza lepsza klinika.
Mimo że seksafera ni cichnie, szefa Samoobrony wciąż nie opuszcza dobry humor. "Boję się, że jestem ojcem, bo zapyliłem panią Anetę, bo zapłodnić na pewno nie. Ja sobie żartuję, ale to już jest kpina ze mnie robiona, więc jak ja mam odpowiadać" - dowcipkuje.
"Ja tysiąc procent daję i głowę kładę, że ja nie muszę się poddawać badaniom DNA, ale ojcem nie jestem. Jeżeli pani jest taka mądra, a szczególnie jej adwokat, to apeluję do pani adwokat: niech pani zapłaci za badanie DNA i ja się wtedy poddam badaniom" - mówi Lepper.
Krawczyk to była radna Samoobrony, która twierdzi, że stanowisko w partii dostała w zamian za seks z jej liderami. Zapewniała, że ojcem jej córki jest poseł Stanisław Łyżwiński, ale testy DNA wykluczyły jednak taką możliwość. O tym, że ojcem może być Lepper, napisała "Rzeczpospolita". Tych rewelacji nie potwierdził jednak prokurator krajowy.
Śledztwo w sprawie seksafery w Samoobronie prowadzi prokuratura w Łodzi, która chce postawić Łyżwińskiemu zarzut oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą. Możliwe, że poseł zostanie oskarżony nawet o gwałt.