Gdyby wiceminister swoje słowa zamienił w czyny, mógłby złamać prawo pracy i konstytucję. Artykuł 32. ustawy zasadniczej mówi bowiem: "Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny". Z tego powodu wypowiedź wiceszefa MEN wywołała burzę.
Po południu Orzechowski zmienił lekko front. Dla IAR mówił już, że pracę stracą nie wszyscy geje, ale tylko ci nauczyciele, którzy homoseksualizm będą propagować.
Wiceminister nie kryje swej niechęci do homoseksualistów. Mówi, że takie osoby "budzą w nim wstręt i obrzydzenie". Kilka dni temu poinformował, że przygotowywany jest projekt specjalnej ustawy, która wprowadzi zakaz propagowania homoseksualizmu na terenie szkół i placówek oświatowych.
Orzechowski chce, by osoba, która będzie propagowała w szkołach "homoseksualizm lub inne zboczenia seksualne", karana była więzieniem lub grzywną. Karany miałby być też każdy, kto "propaguje homoseksualizm w sposób sugerujący, że ma to związek z działalnością placówki oświatowej".
Wtorkowy DZIENNIK napisał, że zgodnie z propozycjami MEN dyrektor szkoły, który wpuści na jej teren przedstawicieli organizacji gejowskiej, zostanie dyscyplinarnie zwolniony z pracy.