Blida strzeliła do siebie z rewolweru Astra. Co więcej, jak ustalił dziennik.pl, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nawet nie wiedziała, że Blida ma broń. ABW mogła łatwo się tego dowiedzieć. Takie dane są w policyjnym rejestrze, ale Agencja celowo tego nie sprawdziła, bo - jak się tłumaczy - bała się dekonspiracji akcji.

Wystrzelony przez Blidę pocisk rozerwał jej tętnicę. "Musiał przejść między żebrami. Uderzenie w aortę spowodowało potężne ciśnienie, które doprowadziło do śmierci" - twierdzi informator z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w rozmowie z "Wprost".

Źródła "Rzeczpospolitej" twierdzą, że między Blidą a agentką ABW doszło do szamotaniny. Po chwili padły co najmniej dwa strzały - taką wersję podali "Rz" lekarze z katowickiego pogotowia, którzy przez godzinę próbowali reanimować byłą minister. Lekarzom zaś powiedzieć o tym mieli funkcjonariusze ABW. Wersji o szamotaninie zaprzeczał z trybuny sejmowej minister-koordynator specsłużb Zbigniew Wassermann.

W pocisku nieprzebijalnym jest worek ze śrucinami, przykryty plastikową osłoną. Całość jest zaklejona specjalnym plastrem. Gdy pocisk wylatuje z lufy, plaster - zanim uderzy w człowieka - pod wpływem ciśnienia robi się okrągły. Strzał z kilku metrów nie zabije, a co najwyżej obezwładni. Pociski nieprzebijalne są nieocenione do walk na krótkich dystansach. Dlatego takiej amunicji używają agenci i antyterroryści do odbijania porwanych samolotów. Chodzi o to, by w czasie szturmu nie przestrzelić kadłuba.

Na taśmie z nagraniem akcji ABW w domu Barbary Blidy nie ma jednak momentu samobójstwa. Zarejestrowano jedynie pukanie do drzwi i wejście do mieszkania. Całe nagranie trwa jedynie... dziesięć sekund.

"Nie potrafię powiedzieć, czy funkcjonariusze po wejściu wyłączyli kamerę, czy też nagranie w jakiś sposób uległo zniszczeniu" - zastanawia się informator "Wprost".

grafika: Andrzej Gorgoń / FAKT

Reklama

Dziennikowi.pl udało się odtworzyć, minuta po minucie, szczegółowy przebieg porannej tragedii w domu Barbary Blidy.

Kilka minut przed godziną 6 nad ranem pod dom byłej minister i posłanki podjeżdża samochód z trojgiem oficerów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Agenci dzwonią do drzwi dokładnie o godzinie 6.

Wkraczają do akcji

Otwiera im mąż Barbary Blidy. Oficerowie przedstawiają się. Mąż byłej posłanki wpuszcza ich do środka. Tu kończy się film z tej akcji. Nie wiadomo, dlaczego. Czy agenci wyłączyli kamerę, czy sprzęt się zepsuł - teraz ustali to gliwicka prokuratura.

Oficerowie wyciągają dokumenty - prokuratorskie nakazy przeszukania i zatrzymania Barbary Blidy. W tym czasie Blida na piętrze dzwoni do swojej adwokat - dokładnie o godzinie 6:03. Prosi, by jak najszybciej do niej przyjechała. Schodzi na parter w białym szlafroku.

Jest kilka minut po 6. Oficerowie tłumaczą, że prokuratura podejrzewa Blidę o udział w aferze węglowej i że w jej domu mogą być dokumenty - dowody przestępstwa. Kobieta chwilę czyta prokuratorski nakaz.

Agenci pytają Blidę, czy ma broń lub inne niebezpieczne narzędzia. Ona odpowiada, że nie. Agenci wierzą jej na słowo, bo nie mają informacji od policji, że broń jest w domu.

Była minister idzie do łazienki

Blida nie kryje zaskoczenia wizytą agentów, ale wciąż jest spokojna. "Agenci mieli polecenie przeszukania domu byłej minister bez sięgania po środki przymusu, czyli np. kajdanki" - tłumaczyła potem rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk.

Jest 6:10. Barbara Blida pyta oficerów, czy może skorzystać z toalety. Tłumaczy, że dopiero się obudziła. Nie ma niczego przy sobie. Agenci pozwalają jej więc, ale zastrzegają, że do toalety musi wejść z nią pani oficer. "Proszę zrozumieć, takie są przepisy" - przepraszają.

Obie kobiety wchodzą do łazienki na parterze. Mąż w tym czasie rozmawia z dwójką agentów. Czekają, aż Blida wyjdzie, by rozpocząć przeszukanie domu.

Jest dokładnie 6:12. W toalecie Blida znów narzeka, że obecność nieznanej kobiety ją krępuje. Agentka odpowiada, że nie może jej zostawić, bo jej nie wolno. Ale ustępuje na tyle, że staje bokiem, by zapewnić byłej posłance choć minimum intymności.

Śmiertelny strzał

Blida wykorzystuje moment nieuwagi funkcjonariuszki. Sięga do szafki, w której trzyma naładowany rewolwer. Ruch widzi agentka, ale stoi za daleko, by chwycić kobietę za rękę - łazienka jest dość spora. Była poseł szybko wyciąga broń i strzela sobie prosto w serce.

Na ziemię osuwa się po rękach kompletnie zaskoczonej agentki. Ta próbuje ją reanimować, a zaalarmowani wystrzałem oficerowie i mąż wbiegają do toalety. Funkcjonariusz wzywa pogotowie i razem próbują ratować postrzeloną.

Po 13 minutach, o 6:25 przyjeżdża pogotowie. Lekarze przejmują od agentów akcję reanimacyjną. Za chwilę dojeżdża druga karetka reanimacyjna. Medycy próbują ratować jej życie jeszcze przez godzinę. W końcu o 7:30 stwierdzają zgon Barbary Blidy.

Policja obstawia dom

Ok. godz. 7:50 karetki odjeżdżają. Pojawia się ekipa dochodzeniowa. Teraz przez kilka godzin zbierają ślady i analizują przebieg tragedii. Dojeżdżają kolejne ekipy techników kryminalistyki. Wreszcie pojawiają się prokuratorzy. Dom Blidy szczelnie obstawiła policja. Zbierają się dziennikarze i gapie, którzy dowiedzieli się o śmierci byłej minister z radia i telewizji.

Tuż przed 14 karawan z ciałem byłej posłanki wyjeżdża z posesji.

Kto jest winny

Minister spraw wewnętrznych Janusz Kaczmarek nie chce na razie wypowiadać się w tej sprawie. Jego zastępca Piotr Piętak nazwał śmierć Barbary Blidy bardzo zagadkową i zapowiedział szybkie zbadanie sprawy. Także premier Jarosław Kaczyński zapowiedział, że trzeba bardzo dokładnie sprawdzić, czy ABW nie popełniła błędu. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro obiecał, że opinia publiczna pozna wyniki śledztwa, a minister Zbigniew Wassermann chce, by premier zawiesił w obowiązkach szefa ABW.

Śledztwo - na polecenie prokuratora generalnego - wszczęła już Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.

Mafia węglowa

Nazwisko Blidy pojawiało się w sprawie mafii węglowej już kilka miesięcy temu. Media donosiły, że Barbara Kmiecik (minister Ziobro wymienił jej nazwisko w Sejmie) - znana śląska bizneswoman, która w latach 90. na handlu węglem zbudowała imperium finansowe - zeznała w prokuraturze, że Blida była jednym z polityków lewicy, których przekupywała, by zdobyć ich przychylność i pomoc w zdobywaniu kontraktów.

Prowadząca sprawę "afery węglowej" Prokuratura Okręgowa w Katowicach poleciała przeszukać dom Blidy, a ją samą zatrzymać. Prokuratorzy nie chcą jednak ujawniać, jakie mają dowody winy Blidy.

Dziennikowi.pl udało się ustalić, a wieczorem potwierdził te informacje minister Ziobro, że prokuratura ma dowody na to, iż Barbara Blida była swego rodzaju pośrednikiem między firmami handlującymi węglem a prezesami kopalń. Firmy te opłacały się prezesom, w zamian za co podpisywały korzystne cenowo kontrakty, a także dostawały długie okresy płatności. Umorzono im także część płatności. Łapówki przekazywała sama Blida, ale też sama je dawała. W grę wchodziły sumy niebagatelne, bo za jedną taką transakcję - według śledczych - Blida kasowała po kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Podstawą do zatrzymania Blidy były między innymi zeznania Barbary Kmiecik, zwanej Alexis polskiego górnictwa. Kmiecik jest już oskarżona o wyłudzanie pieniędzy i oszustwa. To przyjaciółka wielu polityków, między innymi właśnie Blidy, ale i Aleksandra Kwaśniewskiego. Finansowała nawet jego kampanię prezydencką.