"Przemek Gosiewski naszym przyjacielem jest,
Przemek Gosiewski naszym przyjacielem jest,
Przemek Gosiewski naszym przyjacielem jest,
I wi-ce-pre-mie-rem też" - wyśpiewywał rytmicznie sekretarz Prawa i Sprawiedliwości.


Posłowie nie wiedzą jeszcze, kiedy zorganizują imprezę, ale po zapowiedziach Girzyńskiego widać już, że hotel sejmowy będzie trząsł się w posadach. Poprzednim razem, gdy premier ogłosił, że Przemysław Gosiewski będzie wicepremierem, parlamentarzyści bawili się tak głośno, że obudzili posła PO - Tadeusza Aziewicza. A ten poskarżył się mediom.

Jak opowiadał parlamentarzysta Platformy, zza ściany słyszał gromkie wiwaty i pieśni na cześć Gosiewskiego, między innymi kościelną pieśń "Oto jest dzień, który dał nam Pan". Na rozbawionych posłów nasłał straż marszałkowską. Impreza trwała jednak dalej w najlepsze.

Posłowie PiS zaprzeczali, jakoby śpiewali kościelne pieśni. Zbigniew Girzyński nie szczędzi teraz słów krytyki pod adresem posła PO.

"Chciałem zrobić zrzutkę w Platformie na stopery do uszu dla Tadeusza Aziewicza" - opowiada dziennikowi.pl. Jednak, jak się okazało, w PO nie znalazł nikogo, kto chciałby zapłacić za spokojny sen posła. Dlatego parlamentarzyści PiS mają dla niego inny prezent.

"To kawałek sznura elektrycznego, potocznie zwanego kablem" - mówi Girzyński i nie ukrywa, że to aluzja do skarg Aziewicza na temat poprzedniej imprezy posłów PiS w hotelu sejmowym.

"Tego typu komentarze o kablach czy też stoperach do uszu świadczą o poziomie posłów PiS. Wyjątkowo wyrafinowane żarty" - ironizuje Tadeusz Aziewicz, poproszony przez dziennik.pl o komentarz do tej sprawy. Nie wie jeszcze, czy odda sprawę do sejmowej komisji etyki.

"Zobaczę, jak to będzie dalej wyglądało, bo jeszcze niedawno posłowie twierdzili, że żadnej imprezy nie było" - dorzuca.