Działający od ponad roku Instytut im. księdza prałata Henryka Jankowskiego już niedługo może stać się kuźnią młodych polityków prawicy. Na razie 2,5 tysiąca wolontariuszy, hojni sponsorzy i autorytety firmujące działalność Instytutu stworzyli centrum biznesowo-kulturalne mające pielęgnować narodowe tradycje i zarabiać na Euro 2012.

Pomysłodawcą i prezesem Instytutu im. księdza prałata Henryka Jankowskiego jest 25-letni Mariusz Olchowik, były ministrant kościoła św. Brygidy w Gdańsku, student Uniwersytetu Warszawskiego oraz toruńskiej szkoły dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka. O Olchowiku było głośno, gdy media zarzuciły mu, że dzięki koneksjom, bez wyższych studiów oraz niezbędnej wiedzy, odpowiadał za przygotowanie dla Komisji Europejskiej w Brukseli planu restrukturyzacji polskich stoczni.

Wydaje się jednak, że młody prezes ma głowę do interesów. Kilka miesięcy temu wykupił bowiem lokal na kawiarnię niedaleko Stadionu Dziesięciolecia. Po otrzymaniu przez Polskę i Ukrainę prawa do organizacji Euro 2012 może się to okazać złotym biznesem. Na razie do kasy Instytutu trafiają głównie zyski ze sprzedaży wody mineralnej oraz wina Monsignore z wizerunkiem prałata Jankowskiego. Prawdziwą siłą Instytutu są jednak koneksje polityczno-biznesowe jego fundatora. Prałat przekonał do współpracy jednego z najbogatszych Polaków Ryszarda Krauzego, którego firma obok SKOK-ów i Optimusa jest głównym sponsorem Instytutu. Dzięki temu na swoją działalność statutową - upowszechnianie patriotyzmu oraz wartości chrześcijańskich - instytut ma prawie 1 mln zł rocznie.

"2,5 tys. naszych wolontariuszy w całej Polsce zajmuje się kolportażem wydawanych przez Instytut książek, organizowaniem konferencji oraz seminariów" - tłumaczy prezes Olchowik.

Nieznana jest jeszcze lista osób wchodzących w skad rady programowej placówki. Wiadomo jednak, że zaproszono do niej obok Krauzego m.in. Zbigniewa Niemczyckiego, Romana Kluskę, abp. Leszka Sławoja Głódzia, kapelana Rodzin Katyńskich ks. Zdzisława Peszkowskiego czy boksera Dariusza Michalczewskiego. W listopadzie prałat Jankowski ma przekonywać do współpracy Jana Kobylańskiego, blisko związanego z o. Tadeuszem Rydzykiem kontrowersyjnego polonijnego biznesmena mieszkającego na stałe w Urugwaju.

Koneksje i znajomości Olchowika spowodowały, że dziś o spotkanie z nim zabiega wiele osób. "Wraz z kolegami z Instytutu może stworzyć taki lepszy ZChN" - przyznaje z uśmiechem zastrzegający sobie anonimowość polityk PiS związany z Instytutem. Olchowik nie wyklucza, że niedługo wejdzie do polityki. "Od polityki rozumianej jako budowanie struktur dobra nie da się uciec, to obowiązek każdego katolika" - tłumaczy Olchowik.

Najwyżej zostanę prezydenckim kapelanem

Piotr Nisztor: W jakim celu powstał Instytut imienia księdza prałata?
Ks. Henryk Jankowski: Instytut powstał, aby pobudzić życie patriotyczne w Ojczyźnie, wskazać cele i możliwości realizacji w kraju dla młodych Polaków. Chcę również utrwalić w ten sposób moich nauczycieli Jana Pawła II, kard. Stefana Wyszyńskiego oraz pożegnanego przez kilkoma dniami abp. Kazimierza Majdańskiego.

Dlaczego Instytut nie chce ujawnić nazwisk osób zasiadających w radzie programowej?
Rada Programowa jest organem dynamicznym, który cały czas się kształtuje. Mam nadzieję, że już wkrótce opublikujemy pełną listę. Władze Instytutu starają się o uzyskanie statusu organizacji pożytku publicznego, wówczas wszystko będzie jawne i transparentne.

Czy ksiądz prałat całkowicie oddał władzę w Instytucie 25-letniemu Mariuszowi Olchowikowi? Czy sam podejmuje wszelkie decyzje, także te biznesowe?
Jestem zupełnie ponad tym. Oczywiście na życzenie mogę sprawdzić wszystko, co się obecnie dzieje w Instytucie. Staram się jednak nie ingerować w jego bieżącą działalność.

Prezes Olchowik zamierza niedługo wkroczyć do polityki. Jak ksiądz prałat ocenia ten pomysł?
Jestem księdzem, zostanę więc najwyżej kapelanem prezydenta... (śmiech)

Jakie plany wobec Instytutu ma ksiądz prałat?
Chciałbym, aby w całej Polsce powstały nowe oddziały Instytutu oraz sieci księgarń z patriotyczną literaturą.

Jaki wpływ na prawą stronę sceny politycznej może mieć Instytut?
Jeśli będzie mądrze prowadzony, może mieć znaczny wpływ na scenę polityczną, nie tylko prawą. Poza tym będzie kuźnią kadr młodych polityków. Jako fundator mam wiele pomysłów i zamiarów. Nie chciałbym jednak mieszać ich z aktualną działalnością Instytutu.