Program platformy Millera, zwłaszcza w sprawach gospodarczych, idzie zdecydowanie w kierunku liberalnym. Z kolei przyjęta ostatnio przez Sojusz konstytucja ostro skręca w lewo.

Zdaniem byłego premiera kształt konstytucji SLD jest dowodem na to, że partia z sentymentem ogląda się za socjalizmem. W Millerze, w odróżnieniu od szefa partii Wojciecha Olejniczaka, nie wzbudza też entuzjazmu współpraca z LiD, a szczególnie z Partią Demokratyczną.

"To takie małżeństwo z rozsądku. Boję się, że podczas kampanii zostanie to obnażone" - przyznaje w rozmowie z DZIENNIKIEM były premier. Zaznacza, że SLD będzie miało problem, jak stworzyć z demokratami wspólny program. "Nie tworzymy z demokratami jednej partii, ale na razie tworzymy koalicję" - ripostuje polityk Sojuszu Krzysztof Janik.

W porozumieniu programowym SLD z SdPl nie będzie problemu? "Tam oprócz Marka Borowskiego i Andrzeja Celińskiego nikogo nie ma. To jest twór sztuczny. LiD to są dwie partie: SLD i PD" - zaznacza Miller.

Były premier zapowiada, że jeżeli na konwencji krajowej będzie miał okazję zabrać głos, to powie co myśli. "Przedstawię swój punkt widzenia. Nie tylko w tej sprawie, ale też w innych" - zapowiada.

Możliwe, że gorzkich słów Millera słuchać też będą szefowie PD i SdPl. Bo zarówno Janusz Onyszkiewicz, jak i Marek Borowski mają się zjawić w niedzielę na drugim dniu konwencji SLD. Obecny ma też być Aleksander Kwaśniewski. Ze strony Millera były prezydent raczej nie powinien się niczego obawiać. Miller bowiem twierdzi, że Kwaśniewski jest potrzebny zjednoczonej lewicy. A jego socliberalna platforma wydaje się świetnie pasować do koncepcji obozu centrolewicowego lansowanej przez byłego prezydenta.

Organizatorzy konwencji zapewniają, że nikt nikomu głosu nie będzie odbierać. Sekretarz generalny partii Grzegorz Napieralski podkreśla, że Miller jest członkiem Sojuszu, dlatego ma prawo do krytyki partii. "U nas nie będzie tak jak na konwencji PO, że Rokicie zabrano głos. Na pewno będzie dyskusja" - mówi Napieralski. "Ale to większość podejmie decyzję, jak ma funkcjonować SLD" - zaznacza.


Miller: SLD nie pogodził się z przegraną socjalizmu

Kamila Wronowska: Co ma oznaczać pana inicjatywa powołania wewnątrz SLD Platformy Socjalliberalnej? Nie zgadza się pan z programem Sojuszu?
Leszek Miller: Dla mnie tradycyjny spór między polską prawicą i lewicą, czyli socjalizmem a kapitalizmem, został rozstrzygnięty. Socjalizm przegrał. Nie ma sensu wracać do jego założeń. Co najwyżej wartości socjalistyczne można wykorzystywać przy podziale dochodu narodowego, by nie zapominać o ludziach wykluczonych i biednych.

SLD nie pogodził się z przegraną socjalizmu?
Jeżeli w konstytucji programowej jest napisane, że będziemy budować państwo demokratycznego socjalizmu, to odnoszę wrażenie, że nie do końca.

Sojusz mówi o sobie, że jest nowoczesną lewicą. Nie jest?
Twórcy tej konstytucji twierdzą, że jej tekst jest dowodem na nowoczesną lewicę. W moim pojęciu nowoczesna lewica to taka, która mówi tak dla gospodarki rynkowej i nie dla społeczeństwa rynkowego.

Czyli pan jest bardziej nowoczesny niż młode kierownictwo SLD?
W Sojuszu panuje pogląd, że przegraliśmy wybory, bo - oprócz oczywiście tych wszystkich afer - nie byliśmy dostatecznie lewicowi. I że teraz musimy zrobić zwrot w lewo. To będzie oznaczało, że sfera dystrybucji i podziału jest ważniejsza niż sfera wytwarzania. Uważam to za błąd.

Będzie pan chciał to zmienić?
Mam nadzieję, że platforma będzie mogła prowadzić poważne dyskusje wewnątrz SLD. Mamy takie ambicje, by opracowywać konkretne projekty ustaw, które zarekomendujemy klubowi parlamentarnemu do uchwalenia.

A przebije się pan? Pan jest w cieniu, rządzą młodzi.
Nie wiem. Zamierzam organizować spotkania z działaczami. Odbyły się już dwa. Myślę, żę nie można oddawać tak bez sporu pola tym, którzy myślą, że lewica polega tylko na ochronie biednych.

Kto przychodzi na spotkania?
Młodzi działacze. Jeszcze o nieznanych nazwiskach. I bardzo się z tego cieszę. Mam dosyć spotkań z tymi wszystkimi znanymi, gdzie z góry jestem w stanie przewidzieć, co kto powie.

SLD trochę balansuje. Bo z jednej strony przyjmuje bardzo lewicowy kierunek, z drugiej jest w LiD.
Zawarcie układu z Partią Demokratyczną to jest poważny problem. Bo to są dwa różne programy. Liberalny i socjalistyczny. Jak na razie nie odbyła się żadna istotna debata w sprawie, jak to połączyć.

A da się połączyć?
Trudno mi w to uwierzyć. Jeżeli nie znajdzie się wspólnego mianownika, to w czasie kampanii wyborczej przeciwnicy bardzo łatwo pokażą całą sztuczność tej koegzystencji.

Wejście Sojuszu do LiD było błędem?
Było przekonanie, że jak SLD będzie współpracował z Demokratami, to uzyska parasol chroniący przed zarzutami o postkomunizm. Według mnie Sojuszowi nie jest to w ogóle potrzebne.

Szansą na sukces wyborczy lewicy jest Aleksander Kwaśniewski?
Oczywiście. Kwaśniewski cieszy się zaufaniem wielu Polaków. I to jest bardzo poważny kapitał.

Czy po szorstkiej przyjaźni z Kwaśniewskim wyobraża pan sobie z nim współpracę?
Mam wyobraźnię nieograniczoną. Nie jest tajemnicą, że długi czas się nie spotykaliśmy. Ale zaczęliśmy się znowu spotykać. Czasy są takie, że nawet głębokie urazy powinny iść w niepamięć.

O czym rozmawiacie?
O wszystkim, o życiu.

Leszek Miller, były premier i były przewodniczący SLD, obecnie szef rady programowej dziennika "Trybuna"